czwartek, 28 maja 2015

Niespodzianka!

Słuchajcie uważnie! Razem z moją niesamowitą i nie zastąpiona Beta Amy stworzyłyśmy stronkę na Facebook'u o TT.  Jest to fanpage poświęcony paringom, ciekawostkom i fanartom.
Tu macie link mordki:

Lily


środa, 27 maja 2015

Przeprosiny :(

Strasznie was przepraszam, że tak długo nie było postów. Po prostu miałam wyjazd i nie myślałam za bardzo o blogu... Te 5 dni w Gdańsku chciałam spędzić z moją kuzynką, której dłuugo nie widziałam :(. Ale nie martwcie się, rozdział jest prawie skończony i wystarczy tylko wygrać wojnę o komputer z bratem, który jest od niego uzależniony. Poprawie błędy, trzcionkę, kolory i niedługo nowy rozdział powinien się pojawić :).

Lily

poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 12 ,,Chcę poślubić Draco!"

Bestia

Raven nadal rozmawiała i chyba nie zdawała sobie sprawy z tego że mnie głaszcze. Powiem to bardzo, ale to bardzo szczerze. To jest genialne! Robi to tak delikatnie! Drapie za uchem, po boku pyszczka, a nawet przed ogonem. Gdy drapała tamto miejsce podnosiłem zadek i prężyłem się. Tak jest w niebie? Jak tak, to ona jest aniołem... Nikt jej nie dorówna. Przekręciłem się tak że leżałem na plecach, a ona gilgotała mnie po brzuchu. Baaardzo blisko "wrażliwych miejsc". Jej ręka powędrowała do góry z czego, prawdę powiedziawszy, nie byłem zadowolony. Mogłaby zejść niżej... Nagle przestała. Nie fajnie.
-Ejj... Chcę jeszcze...- wyjęczałem i usłyszałem ciche chichoty ekipy.
-Bestio, brachu nie przesądzaj, leżałeś tak 20 min.
-Naprawdę?- oni pokiwali głowami na "tak".-Ale Raven ty jesteś genialna! Masz magiczne ręce....- rozciągnąłem się i powaliłem na bok. Zacząłem wylizywać sobie prawą łapkę.
-Nie za wygodnie?- spytała właścicielka nóg, na których obecnie leżałem.
-Nie. Są idealne... Ale serio Raven, one są mega wygodne. Cyborga są za twarde, Robią nie chce mnie u siebie widzieć, Bella jest zimna, a Gwiazdka używa za dużo perfum. Taka prawda.
-Na za dużo sobie pozwalasz kolego.- nachyliła się głową nade mną. Ja podniosłem się do góry i dotknąłem jej nosa swoim mokrym.
-Nie.- oderwałem się od niej i znów położyłem. Jej twarz przybrała lekko różowy odcień. Zabije mnie, to wiem na pewno... Ale dla takiego widoku, można się poświecić. Tak... Raven z rumieńcami, to coś czego zwykle nie można zobaczyć. Rave podniosła głowę do góry i potarła koniuszkami palców kąciki oczu. ,,Zawstydziłeś . Nie częsty to widok". Usłyszałem w głowie cichy głos Yuki. ,,Wiem". Odpowiedziałem i zamknąłem oczy rozkoszując się dotykiem delikatnych dłoni azaratki. Mruczałem jak zaczarowany. Ostatnie co pamiętam to jak Dick mówił coś o przeniesieniu mnie. Potem zasnąłem.
Obudziłem się już w łóżku i nadal byłem kotem. Spojrzałem na zegar na ścianie, była 9:42. O nie... Śniadanie!
-Nareszcie Panicz wstał. Piegusek przyniósł panu sałatkę owocowa, sok pomarańczowy i ciasto jagodowe.- skrzat był ubrany w mały garniturek. Pstryknął palcami a taca pojawiła się przy moim łóżku. Zmieniłem się w człowieka.
-Dziękuje.
-Nie ma Panicz za co dziękować. Skrzaty kochają pomagać rodzinie królewskiej, no może 2/3 z nich.- powiedział a ja wiedziałem że chodzi o Rachel i Hawka.-Och.. Piegusek nie powinien tak mówić... Bardzo lubimy Bellę. Hehe miła dziewczyna, ale nie dla wszystkich. Biedne dziecko... Wychowywałem je od takich brzdąców.- na palcach pokazał minimalnie 2 cm. odstępu od kciuka i wskazującego.- Urocze ale bardzo żywiołowe dzieci z nich były. Nie to co teraz, chodź widzę że Panienka Rachel stara się zmienić. No ale życzę smacznego i mamy nadzieje że zjawi się Panicz na obiedzie.
-Zjawię, na pewno.- zapewniłem skrzata który po chwili znikł w kłębie tęczowego dymu. Zjadłem sałatkę i trochę ciasta, soku wypiłem dwie szklanki. Umyłem się w łaźni i ubrałem w... To co zwykle! Inne garniaki a wyglądają tak samo... Tylko dziewczyny zmieniają kiecki. Gdy już byłem gotowy wyszedłem z zamku do ogrodu róż.

Raven

Kiedy Bestia zasypiał odezwał się Richard.
-Będziesz musiała go zanieść do jego pokoju, Raven.
-Dlaczego ja? Nie może Cyborg?- zapytałam i dalej głaskałam zielonego kota.
-Raven, ty możesz go zanieść w swojej mocy nie budząc go, my nie.- odpowiedział Cyborg. Pokiwałam głową. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się z naszych starych akcji.
-Nom dzieci pora śpiulkać.- powiedział Cyborg jako, że to on, jest tu najstarszy. Podniosłam Bestie do góry i jako ostatnia, weszłam po schodach. Otworzyłam drzwi do jego pokoju, ręka odgarnęłam pościel a mocą położyłam go na łóżku. Przykryłam go i wyszłam.
-Piegusek.- przywołałam skrzata który natychmiast pojawił się obok mnie.
-W czym mogę Panience służyć?- spytał i skłonił się.
-Jeżeli Bestia jutro nie zjawi się na śniadaniu, przyniesiesz mu je. Ale wyłącznie owoce lub warzywa.
-Oczywiście.- skłonił się i zniknął. Ja wróciłam do swojego pokoju i przebrałam się w pidżamę. Kiedy położyłam się na łóżku, myślałam. Bestia jako kot jest...słodki. Tak. Taki mały... Nie. On nie jest już mały. Teraz, pod postacią kota, jest dorosłym kocurem. Zasnęłam. Zbudził mnie szmer. Czyjeś kroki. Otworzyłam lekko oczy, by zobaczyć kto jest na tyle głupi, by wejść do mnie w środku nocy. Zobaczyłam dużą, barczystą postać. Na początku myślałam że to Cyborg, ale gdy smród siarki rozleciał się po pokoju, wiedziałam już, że to Draco. W sekundę wzleciałam do góry. Co nie było mądrym pomysłem zważywszy że miałam na sobie ciasną bokserkę i krótkie, naprawdę krótkie, spodenki. Draco uśmiechnął się i oblizał wargi. Gdy zobaczyłam gdzie się tak gapi, piersi konkretnie, moje oczy zrobiły się czerwone. Niestety, peleryny nie miałam, więc nie mogłam zrobić triku z mackami pod peleryną. Zresztą on by się tym nawet nie przejął. Urodził się w piekle z diabłami. To by nie podziałało.
-Co tu robisz!?- warknęłam, a wokół moich rąk pojawiła się czarna energia. Rzuciłam w niego kulami ale on szybko robił uniki. Zniknął i w sekundzie pojawił się za mną. Koniuszkami palców u prawej ręki, dotknął moją szyję. Poczułam lekki prąd, który rozszedł się po moim ciele, w głowie ukłucie bólu, a nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Usłyszałam jak Draco szeptał mi do ucha:
-Teraz już będziesz moja...
Potem przed oczami pojawiły mi się czarne plamy, a ja zamknęłam oczy.

Bella

Kiedy wstałam, postanowiłam iść po śniadaniu do ogrodu z Polaris. Mało się nią ostatnio zajmuję. Wpadłam na pomysł. Ubrałam się i zawołałam skrzata.
-Piegusku!- krzyknęłam a stworzenie pojawiło się przy mnie.- Przygotuj proszę kosz piknikowy z jedzeniem i koc. Jeszcze jakieś ciastka dla Polaris.
-Oczywiście Panienko. Zaraz wszystko będzie gotowe.
-Dziękuje!- krzyknęłam do znikającego już skrzata. Uwolniłam strażnika z naszyjniku i zeszłam po schodach na dół. Przed drzwiami czekał już Piegusek z koszem. Chciałam od niego wziąć rzeczy ale on, szybko zabrał ręce i zaprzeczył głową.
-Nie. Nie. Nie! Piegusek weźmie. Panienka nie może.- mówił a ja się zaśmiałam.
-Piegusku nie jestem ze szkła, ani nie jestem słaba. Poradzę sobie.- zapewniłam skrzata, a on niechętnie oddał mi koszyk i koc. Odchodząc marudził tylko o "samodzielnych księżniczkach". Pokręciłam głową i spojrzałam na Polaris, która już próbowała dobrać się do jedzenia. Zaśmiałam się i pstryknęłam wilczycę w pysk. Ona fuknęła na mnie i pokierowała się do ogrodu. Uśmiechnęłam się na to bo, prawdę mówiąc, obrażona Polaris to zabawny widok. Już po trzech krokach, fochniętego wilka, rzuciła się z łapami na doroty które teleportowały się i uciekały na drzewa. Swoje kroki skierowałam do ogrodu różanego. Były tam wszystkie kolory róż. Czerwone, białe, herbaciane, różowe, żółte, czarne, fioletowe. Ułożyłam kocyk pod wielkim drzewem z zawieszoną huśtawką. Położyłam się i wyciągnęłam książkę. Nalałam do kubka kawę z termosu, a na talerz nałożyłam sobie mini kanapki. Czytałam jakieś pół godziny, a potem zaczęłam się bawić z wilkiem. Rzucałam jej patyk, piłkę i smakołyki. Zjadła dwa udka kurczaka, trzy schaby, dwa serca świni i pięć piersi kurczaka. Wszystko było obrzydliwe. Surowe. Polaris wcinała to wszystko bardzo szybko, tak więc dostanie następny posiłek za 2 dni. Podniosłam wzrok z książki i zobaczyłam Rae idącą w stronę Garfielda. Bestia głupio się uśmiechał i coś do niej mówił, a Raven bez żadnego uczucia coś mu odpowiedziała. Chłopak zmarszczył brwi i przeczesał palcami włosy. Coś odpowiedział, a Raven dalej miała bez uczuciowy wyraz twarzy. W końcu odeszła zostawiając BB samego. Usiadłam na Polaris (Polaris jest duża, ma jakieś 1,30-1,40 m.) i podbiegłam do Bestii. Stał z otwartymi ustami i gapił w miejsce, gdzie jeszcze wcześniej, stała Rachel.
-Bestia! Co się stało?- zapytałam i pomachałam mu ręką przed oczami, nie pomogło. Dałam mu z liścia. Złapał się za policzek i spojrzał w końcu na mnie.
-Ona... Ona po... Powiedziała, że... Że poślubi Draco...- patrzyłam na niego w szoku. ŻE CO KURWA?!
-JAK TO KURWA POŚLUBI?! ROZUM STRACIŁA?! A PRZECIEŻ TY JĄ KOCHASZ!
-Ee...- zarumienił się i podrapał po karku.- Wiesz... Jeśli ona tego chce... Nie mogę jej do niczego zmusić. Niech sama wybierze.- powiedział i z rękami w kieszeniach poszedł do zamku.
-Ale ona na pewno źle wybierze!- krzyknęłam za nim. Spuścił bardziej głowę i poszedł dalej. O co tu chodzi? Draco.
Szłam szybkim krokiem do komnaty szatana. Weszłam do niego bez pukania. Draco siedział na szkarłatnym fotelu i popijał wino. Miał na sobie czarny garnitur, czarną koszulę i krawat... Niezgadnięcie... Czarny. Ciemny typ. Jaki suchar... Siedział z nogą zgięta w kolanie i miał ją położoną na drugiej nodze. Przyglądał się kieliszkowi z trunkiem z fascynacją. Chorą fascynacją.
-CO ZROBIŁEŚ RAVEN?!- krzyknęłam tak głośno że zabolało mnie gardło.
-Ja? Ja nic nie zrobiłem. Jak mógłbym kłamać, tak pięknej dziewczynie?- powiedział patrząc na mnie i uśmiechając się.
-Nie czaruj mi tu, tylko badaj!
-Nie pomyślałaś że to była jej decyzja?- nie! Na pewno nie!
-Prędzej ubrałaby się w róż, niż poślubiła cię! Więc gadaj!- między moimi palcami utworzyły się sztylety, które rzuciłam w jego kierunku. Noże wbiły się w fotel. Koło jego głowy, bardzo blisko ucha. Draco spojrzał przerażony na moje dzieło i wstał powoli z fotela.
-Ogień kontra lód? Ostatnio cię pokonałem.
-Teraz wygram!
Zaatakowałam go ostrzami z lodu, ale on je roztopił. Lodem z nim nie wygram. Uśmiechnęłam się cwanie. Sięgnęłam pod sukienkę. Draco zagryzł dolną wargę. Erotoman! Wyciągnęłam z pod niej mój wakizashi. Knight widząc to, strzelił w moja rękę kulą ognia. Poparzył mi rękę. Znowu! ,,Tytani! Pokój Draco! Potrzebuje was!". Krzyknęłam do każdego.
-Wygrasz powiadasz?- zaczęłam chłodzić moją rękę. Bolało jak diabli. Chwilę później zjawili się. Bez Raven. Cyborg strzelił w niego z działka, a Bestia zmienił się w goryla i zaatakował go pięściami.


________________________________________________
Ludzie!!! Cofam notkę pod ostatnim rozdziałem!! 2 dni!! Rozumiecie?!?!?!?! Fuck!!! Rekord bitches!! 
Polska
1117
Francja
135
Stany Zjednoczone
59
Niemcy
10
Wielka Brytania
3
Belgia
2
Indie
2
Hiszpania
1
Indonezja
1
Holandia
1
Ludzie! Powiedzcie mi jak to jest możliwe?! Bo ja nie wiem! Indonezja kurwa! Indonezja! Jestem naprawdę szczęśliwa że ktoś czyta te wypociny. Dziękuję mojej Becie Amy! Mariolka jesteś mega inspirująca, komentarze sprawiają że chcę wziąć telefon, odpalić bloggera i pisać aż padnie komórka, a twoje pomysły są genialne i dzięki nim powstał ten post. Dziękuje!

Lily♥

sobota, 16 maja 2015

Rozdział 11 DUPEK!

Bella
 Nie mogę uwierzyć. Bestia pocałował Raven. Muszę z nią pogadać. Ciekawe co czuła... Może ja też kogoś sobie znajdę. Nieee...  Ja? Zimna suka? No, z wyjątkiem dla młodych Rothów. Oni jedyni są w stanie powiedzieć, jaka jestem. Ta prawdziwa ja. Dla wszystkich jestem podła, ale to w samoobronie... Nie chcę być znowu skrzywdzona! Mam dość tego, że wszyscy pytają się o NIEGO. To że mam to pasemko nie znaczy że nadal cierpię. Prawda? Tak! Zdecydowanie... nie... To wciąż boli. A inni tego nie rozumieją, pytają, pocieszają, a prawda jest taka że tylko rozdrapują strupy, które miały stać się bliznami. Ludzie... oni nie wiedzą, a mówią. Nie wiedzą jak się czujesz. Kłamią, zapewniają złudną i nieszczerą nadzieję, że jutro czeka lepszy dzień. Ale tak nie jest. Codziennie czujemy ten sam ból i upokorzenie. Upokorzenie, bo nie dałeś rady tego zatrzymać. Ból, on towarzyszy każdemu, nie ma bólu bez szczęścia, jednak istnieją ludzie, którzy doświadczają go więcej. Takich jest setki a nawet tysiące, nierozumianych, okłamywanych, naiwnych. Ludzie są wzrokowcami. Kierują się wyglądem, ale prawda jest taka że to złudzenia. Złudzenia szczęśliwych rodzin. Czasem to one mają najwięcej kłótni i braku zrozumienia dla dzieci. Tak jest z nami, ze mną, Rachel i Hawk'iem. Myślałam że on także do nas należy, ale myliłam się. Wpadłam w pułapkę. Mężczyzny o lisim sercu, a słowiczych dźwiękach*. Bo prawda jest taka, że nie ma prawdy. Jest tylko przekonanie. Przekonanie, że to co mówimy jest prawdą. Bo dobro nie istnieje, jest tylko kamuflaż na zło. Świat nie jest dobry, ani zły, to ludzie tworzą go takim jakimi są. On się tylko dostosowują do otaczających go ludzi. Takie jest moje przekonanie.
-Nie myśl tyle bo ci głowa pęknie!
-Hawk to że ty nie myślisz, nie znaczy że to dobrze. Pamiętaj, że jesteś jedynym, któremu nic nie myślenie, ocaliło skórę!
-Ha ha ha! No ale zabawne Bello, naprawdę boki zrywać!- położył dłonie na biodra i oparł ciężar ciała na lewej nodze.- Powinnaś zostać błaznem a nie księżniczką...
-A myślałam że bałwanem... Dzięki że pomagasz mi wybrać drogę życia. Bez ciebie bym sobie nie poradziła.
-Zawsze do usług my lady.- zaśmiałam się, a on mi zawtórował.
-Gdzie Rave?- zapytałam rozglądając się na boki kiedy zauważyłam że nie ma mojej przyjaciółki.
-Poszła porozmawiać z Knight.
-...CO?!- przecież po tej akcji z Bestią, on może ją nawet zabić! Idiota, zawsze był zazdrosny i to bez powodu, a teraz? Ma kurwa powód! Duży powód! 

Draco

Hmm... Rachel Roth przyszła do mnie, z własnej woli...Ciekawe, nie powiem. Hahahaha 
-A cóż się to takiego stało, że raczyłaś mnie odwiedzić, kochanie?- wiedziałem że zaciska pięści, była w ubraniu na treningi. Czarne body, które zasłaniała peleryną. Idiotyzm. Jeśli już się cos pokazuje to się tego nie zasłania. To tak jakby, prostytutka mówiła, że nie jest dziwką. Hahaha.
-Zrezygnuj ze ślubu! nie ma mowy bym za ciebie wyszła! 
-A dlaczegoż to nie? Ja cię kocham, ty mnie... pokochasz. Zresztą wystarczy bym to ja cię tylko kochał, a ten zielony mi nie przeszkodzi! Jesteś moja i musisz do tego przywyknąć.- podniosłem jej podbródek i popatrzyłem jej w oczy. Widziałem w nich złość, te piękne fiołkowe oczy, taki delikatny odcień. Czysty ametyst.- W tych oczach można się zakochać. Wiesz o tym?- Puściłem jej podbródek.- Oczywiście że nie! Widzisz w sobie tylko zło! Zło które jest piękne, ale ty tego nie doceniasz!
-Jesteś jak Trygon, kropla w krople. Aż dziw, że nie jesteś jego synem.
-To prawda, dziwne. Ja Draco Knight, jedyny w kolejce do tronu, który już mam, jest czystym złem, a Rachel Roth, pierwsza w kolejce do tronu, pierworodna córka Trygon, niszczyciela światów, jest bohaterką i walczy o dobro ludzi na Ziemi. Nie jesteś jego wymarzoną córeczką tatusia.
-Obyś zginął w piekle!- wykrzyczała a ja złapałem ją za talię i przyciągnąłem do siebie.
-Zapomniałaś kochanie? Ja jestem szatanem grzechu. Ja nim żadzę, a nie długo przejmę Azarath, spowite krwawym słońcem. Hahaha!
-Dupek.- warknęła i odwracając, zmieniła się w kruka, który wsiąknął w podłogę mojej sypialni.
-Jeszcze nie wiesz, jak bardzo prawdziwe, są twe słowa, kochanie...

Raven

Dupek, świnia, sukinsyn, kretyn! Jak tak można?! Zrobił się zbyt odważny... znaczy, zawsze taki był... ale teraz to jest jak jakiś rycerz! 
-Raven! Coś ci się nie stało? Coś mówił? Zrobił ci coś? 
-Eee... Nie. Tak. Prawie... Chyba dobra kolejność?
-Mam nadzieje... Zrobimy sobie kakałko?
-Jasne.- odpowiedziałam i poczochrałam ją po blond grzywie. Ta tylko zaśmiała się i pokierowała za mą. Podczas drogi wyzywałyśmy się i żartowałyśmy. 
-Okey, teraz my tu urzędujemy. Proszę się zgłosić za jakieś 10 min. na stanowisko pracy. Dziękuje.- ja mówiłam a Bella wyganiała skrzaty z kuchni popychając je lekko w plecy by szybciej szły.  
-Dawno tego nie robiłam. Jazda do pracy.- do garnka wlałam mleka na dwa kubki, ale Bella przechyliła go bardziej przez co był lekko nie dopełniony. Wsypałam tam cynamonu, cukier brązowy i nasiona z laski wanilii, następnie dosypaliśmy trzy łyżki kakaa. Poczekaliśmy aż lekko ostygnie i przelaliśmy do siedmiu kubków. Dodaliśmy bitej śmietany i posypaliśmy suchym kakaem , postawiliśmy je na tacy na której wylądowały również czekoladowe ciacha, które zostały z kolacji. Z takim zestawem poszliśmy do salonu w którym palił się ogień, a na podłodze pod kocami siedzieli Tytani i Hawk. Wszyscy dostali po kubku. Usiadłam koło Yuki a ona przykryła nas naszym starym kocem, był fioletowo niebieski. Na niebieskim miejscu były czarne koty, krzyże, duchy, czarne serce, na fioletowym były misie polarne, bałwanki, płatki śniegu, wilk i białe serce. Ja miałam na sobie część z lodowymi akcesoriami, a Bella z mrocznymi. Pogłaskałam lekko odrywający się skrawek serca. Spojrzałam na Yuki i uśmiechnęłam się, nie wsłuchiwałam się za bardzo w to co mówi reszta. Rozkoszowałam się słodkim smakiem kakaa, do czasu. 
-To już za trzy dni...
-Taa... dzień mej śmierci... znowu.
-I znowu nam się uda. Mówię ci Raven, damy radę.- zapewniał Dick.
-Dziękuje.

Bestia

Uznała to za przypadek. To dobrze? Nie zabiła mnie. To dobrze?  Ale mogę jej być tylko potrzebny. To dobrze? Lepsze są odwzajemnione uczucia których nie można mieć czy udawanie by poczuć się kochanym? Nie wiem. Jedyna dziewczyna którą darzyłem takim uczuciem stoi w podziemiach w kamieniu. A i tak nas zdradziła... To trudne...
-Bestia słyszysz?
-Tak. Mówiłaś coś Raven?
-Czy dobrze się czujesz?- ona się o mnie martwi 1:0 hehe- Nie tknąłeś kakaa.
-E.. nie spoko. Zamyśliłem się.- uśmiechnąłem się i zacząłem pić napój.
-Wiesz jeśli ci nie smakuje to spoko, nie pij...
-Nie o to chodzi, jest naprawdę dobre, serio. 
-No...okey...- Bella wystawiła mi kciuk w górę. O co jej chodzi? Popukała się w głowę. Aaa...Aaa! Ona słyszy co myślę. Pokiwała głową. O kurwa... Pokiwała głową. Ciekawe czy tak jak Raven może odpowiedzieć. Pokiwała głową na "tak". Okey. Znów pokiwała głową. Skończ już to! ''Nie''. Suka... ''Tak''. Najdziwniejsza dziewczyna jaką znam. "Tak". Dokończyłem kakao i zmieniłem się w kota. Wszedłem na kolana Cyborga, pokręciłem się by znaleźć wygodną pozycję, ale nic z tego, za twarde. Podszedłem do Robina.
-Ani mi się waż! Wbijasz mi pazury w wrażliwe miejsca.
-,,Wrażliwe miejsca''? Co to?- Robinek się zaczerwienił, a ja podszedłem do Belli, do Gwiazdki nie próbowałem, bo tak pachniała że aż boli. Kiedy usiadłem wygodnie na jej kolanach, wystrzeliłem jak z procy. 
-ZIMNO!- z tego wszystkiego wybrałem Raven. Były miękkie, ciepłe i układały sie w idealny koszyczek.-Idealne...- postanowiłem się zdrzemnąć, a że Rae była tak zagadana że mnie nie poczóła to nie mój problem.


_________________________________________________________________
*Porównanie z wiersza Adama Mickiewicza ,,Świtezianka". Oryginalne słowa:
 "Stój, stój - odpowie - hardy młokosie,
Pomnę, co ojciec rzekł stary:
Słowicze wdzięki w mężczyzny głosie,
A w sercu lisie zamiary."

wtorek, 12 maja 2015

Rozdział 10 Burza lodu i Nocny koszmar!

Raven

 Nagle wywalił się i wylądował na mnie, a nasze usta się złączyły. Ja, tak samo jak Bestia, miałam otwarte oczy. Pocałunek był delikatny. Nie sądziłam że pocałunek z Besią może mi się spodobać. Bo podobał mi się! To jest straszne... Co. Się. Ze. Mną. Dzieje! To nie powinno mi się podobać! Ale podobało! Jego usta były... Delikatne, jakby stworzone do całowania. Ręce Garfield'a były zgięte w łokciach i leżały po bokach mojej głowy. Szybko się opamiętaliśmy, a BB wstał ze mnie jak oparzony. Rękę złożoną miał w pięść, a kostki miał w zębach, które zaciskał. Ja patrzyłam się na niego z otwartymi oczami. Spojrzałam nad głowę Bestii i w jednym z okien zobaczyłam Draco. Przedstawienie czas zacząć. ,, Bello?" Wkradłam się do umysłu blondynki by upewnić się że mnie słyszy. ,,Spójrz na okno w bibliotece". Dziewczyna spojrzała na okno z ukosa, a oczy się jej rozszerzyły. Pokiwała głową na tak. Ja uśmiechnęłam się tylko i wstałam. Reszta tytanów patrzyli na mnie niepewnie.

-Bello, mogła byś?- blondynka uśmiechnęła się i zmieniła mi strój na kostium Tytana.-Oh jak ja za tym tęskniłam.

-Już niedługo Raven, znów będziesz w tym chodzić. Jeszcze tylko kilka dni.

-Tak, to prawda Grayson.
-Ej, po nazwisku to po pysku Roth!- zaśmieliśmy się. Weszliśmy na pole walki. Teraz Hawk robił za naszego sędziego. Razem z blondynką powtórzyłyśmy to, co ona i mój brat i zaczęliśmy walkę. Zaatakowałam ją swoją mocą, ale ona zrobiła ścięcie. Szybko wzbiłam się w powietrze, unikając próby przewrócenia mnie. Bella przywołała moc i strzeliła we mnie ostrymi igłam z lodu. Ja złapałam je w moją czarną energię i odwróciłam ich tor lotu na blondynkę. Dziewczyna szybko wzniosła ścianę z kawałka lodu, przez co mój odwrócony atak nie zadziałał. Niektóre kryształki rozbiły się o ścianę, a niektóre przebiły. Moc przywołałam do rąk i zaatakowałam ją samymi kulami. Bella zrobiła unik w tył, dzięki czemu ominęła pierwszą kulę, drugą zamroziła tuż przed jej głową. Yuki przekrzywiła głowę lekko w prawo i uśmiechnęła się. Wiedziałam co chce zrobić. A ja jeszcze nie rozgryzłam jak pokonać ten ruch. Bella podniosła ręce do góry, na początku lekki wietrzyk zmienił się w churagan. Zaczął padać śnieg, a blondynka zakręciła się wokół własnej osi. Ze śniegu powstawało tornado, coraz większe i większe. Nad moim ramieniem przeleciało lodowe ostrze, przełknęłam ślinę. Tornado lodowe zbliżało się do mnie. Wiedziałam o tym jedno. Ma tak jakby naprowadzanie. Będzie mnie ścigać i ścigać. Więc...
-Azarath, metrion, zintos!- stworzyłam wokół dzieła Belli kule, która powoli się zmniejszała, likwidując tornado. Yuki była wyraźnie zdziwiona, no bo przeciesz, jeszcze nikomu się to nie udało. Kaptur już dawno mi spadł. Nagle przed oczami, mignęła nam ognista kula. Kłopoty. Razem z blondynką obruciłyśmy głowy w stronę gdzie uderzyła kula. Miejsce gdzie przed chwilą był Bestia, było wypalone, a on sam wznosił się w powietrzu jako ptak. Wiedziałam. Razem z przyjaciółką wylądowałam na ziemi i podeszliśmy do tytanów. Dotknęłam palcami spalonego miejsca i powąchałam sadze na palcach. Siarka.
-Knight.- powiedziałam ciężko. Bella pokiwała głową z dezaprobatą. Ten szatan zaczyna mnie wkurwiać. ,,Plan działa. Jeszcze tylko trochę, mu podokuczamy". Tytani pokiwali głową na tak, i wróciłyśmy z Bellą do walki. Między palcami dziewczyny pojawiły się gwiazdki z lodu, które szybko rzuciła w moją stronę. Wzniosłam ścianę z czarnej mocy, ale niektóre gwiazdki przebiły się przez osłonę. Jedna rozcięła materiał.
-Moja peleryna!- krzyknęłam na Yuki, a ona pokazała mi język. -Wredna lisica!
W tej chwili to było najgorsze co zrobiłam.
-Jestem wilkiem! Nie lisem! Ave custodiam. Custodi me, et vigilate! Aut me cum periculosum involvit tenebris lux mea est!- naszyjnik Belli zaświecił, a przedemną pojawiła się Polaris.-Połączenie!
-O kurwa...-tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Połączenie, to moc Polaris. Ona i Bella łączą się w jedność. Wielki wilk. Kurwa.-Nie no Yuki, nie wyglupiaj się... Nie zrobisz tego!- przedemną stał ponad 2,5 m. Wilk. Taa... Nie jest dobrze...ale jeśli tak chcą się bawić...-Korbier!!
-Myślałem że nie jestem Ci potrzebny.- koło mnie zmaterializował się większy niż normale, kruk, który po chwili zmienił się w wysokiego chłopaka. Był w czarnej pelerynie, pod którą miał zbroję, w ręce trzymał czarną laskę w kształcie ptaka. Korbier złapał mnie za rękę.
-Azarath, metrion, zintos.- razem wypowiedzieliśmy zaklęcie, Korbier wycelował laską w Bellaris*, a ja wyciągnęłam swoją lewą rękę. Moja prawa dłoń, a jego lewa, które były złączone, zabłysły fioletowym światłem. To samo stało się z laską Stróża.
-Buża lodu!/ Nocny koszmar!- promienie naszych mocy złączyły się ze sobą, tworząc fioletowo srebrne tornado. Kolory przeplatały się jedne po drugim. Nasze oczy zmieniły kolory na barwy promieni. Wir był coraz większy i większy.
-Dość!- Hawk krzyknął, a ja i Bella zaprzestałyśmy ataku.- Jesteście nieodpowiedzialne! To są bardzo, ale to bardzo, silne ataki!
- Wiemy! Przepraszamy.- powiedziałyśmy równo z Yuki a na naszych twarzach pojawiły się uśmiechy.
-Jakbym cofnęła się w czasie! Hawk zawsze to powtarzałeś! Zawsze ta sama gadka za którą ciągle tęskniłam!- Bella wykrzyczała i uwieśiła się na szyi chłopaka. Hawk zaśmiał się i poklepał ją po głowie. Uśmiechnęłam się na ten widok i podeszłam do tytanów.
-Raven twój brat jest niesamowity.
-Tak to prawda, jest niezastąpiony.
Bella i Hawk wyglądają razem ślicznie. Podobno kiedyś, mój brat był w niej zauroczony, jednak Yuki traktowała go jak zwykle. Potem wszystko wróciło do normy, darował ją sobie, kiedy zrozumiał, że jest dla niego tylko przyjaciółką. Usiadłam na ławce i napiłam się wody. Bestia przysiadł się do mnie.
-Co do tego ostatniego...
-Uznajmy to za pierwszą "przypadkową" sytuację. Okey?
-Okey.- uśmiechnęłam się do niego. Richard wstał i przywołał Bellę do siebie.
-Po obejrzeniu twoich walk zdecydowaliśmy że... Zdałaś!
-O Azara! Bella!- blondynka nadal stała i patrzyła się tępo w twarz chłopaka.
-Aaaaa!- Yuki wystrzeliła do góry jak rakieta i przykleiła się do Dicka. ,,Dziewczyno! Ogarnij dupie! To chłopak Gwiazdeczki!". Yuki oderwała się szybko od przywódcy, podeszła do mnie i uścisnęła. ,,O rany! Myślisz że będzie zła?". ,,Nie wiem tego...", ,, Mam nadzieję że nie. Lubię .". ,, Ja też.".

Bestia

Kiedy Hawk i Bella skończyli walkę, chłopak i blondynka rzucili się na materac, a Raven stała przy nich. Wstałem i chciałem do nich pójść, ale upadłem, na Rae. Pocałowałem ją... Ale to nie miało tak być! To miało być zaplanowane, a nie przez przypadek! Jezu, ona mnie zabije! Mimo że chciałbym tak zostać całe wieki to... nie mogę. Ona tego nie chce! Wstałem i zagryzłem kostki u dłoni. Patrzyłem na nią i czekałem aż wybuchnie. Ale to nie nastąpiło, zamiast tego Raven uśmiechnęła się i wstała z ziemi. Powiedziała coś, ale nic nie słyszałem, byłem zbyt wstrząśnięty tym co zobaczyłem. Ona się uśmiechnęła. Rae zaczęła walkę z Bellą, to było coś niesamowitego. Raven nigdy tak nie walczyła, a podobno są jak siostry. Nagle, ognista kula zaczęła kierować się w moją stronę. Szybko zmieniłem się w kolibra i podleciałem do góry. Kula zwróciła uwagę dziewczyn, które podeszły do nas przerywając walkę. Rae nabrała trochę spalenizny na palec i powąchała to.
-Knight.- powiedziała, a Bella pokiwała głową. ,,Plan działaJeszcze tylko trochę, mu podokuczamy". Pokiwaliśmy głowami, a dziewczyny wróciły do walki. To było coś niesamowitego. W tym czasie podszedł do nas Hawk.
-Czy ona jest szczęśliwa? Jako Tytanka?
-Nie wiem, raczej tak. Skoro jeszcze nie zrezygnowała.- odpowiedział mu Dick. 
-Od kąd wróciła od mnichów, jest inna. Teraz jest na dobrej drodze, być stać się moją dawną, kochaną, wredną i nie poważną siostrą, która farbuje mi włosy na niebiesko. Dziękuje że jesteście z nią. Nie jest jej łatwo kontrolować emojcje bez nas. 
-Raven jest dla nas jak rodzina. Ja i Bestia jej nie mamy, ale za to są Tytani.
-Rozumiem i jeszcze raz dziękuje.
 Kiedy Bella i Raven utworzyły tornado ze swoich mocy, Hawk im przerwał i zaczął prawie im morały jakie to są nieodpowiedzialne. Po krótkiej wymianie zdań, Bella uwięziła się na chłopaku który poklepał ją po głowie. Rae w tym czasie usiadła na ławce i napiła się wody. Przysiadłem się do niej i zacząłem rozmowę, ale ona mi przerwała.
-Uznajmy to za pierwszą "przypadkową" sytuację. Okey?
-Okey.- kiedy Richard ogłosił że Yuki jest już oficjalnie Tytanem, blondynka przytuliła chłopaka. Po czasie puściła go i pobiegła do Raen, którą także przytuliła. Pół okiem widziałem jak Cyborg rozmawia z Dickiem który mocno gestykulował, a Vic patrzył na mnie z niepokojem. Chyba wiedziałem o co chodzi, ale to zbyt bolesne... Podeszłem do Gwiazdki która zaciskała zęby. Położyłem jej rękę na ramieniu, a ona odwróciła się do mnie.
-Ona wie...
-Star, kto, co wie?- dziewczyna tylko energicznie zaprzeczyła głową i pobiegła do Raven i Belli. Nie rozumiem dziewczyn...
___________________________________________
* Bellaris to połączenie Belli i Polaris. Spróbuje wam to narysować, więc obrazka szukajcie w zakładce ,,My art and information''
°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°•°
Ohayou! Dla nie wtajemniczonych to znaczy 'Cześć' po japońsku. Ta... Zaczełam się go uczyć, zobaczymy co z tego będzie. No to macie ten 10 rozdzialik. Przepraszam za zwłokę i że tak krótko ale miałam maratony do 3 nad ranem i jakoś tak wyszło a że krótko to tylko moja głupia głupota. Pisałam na początku na aplikacji blogger, ale nie zapisał mi się cały rozdział tylko jakieś 1/3. Strasznie nad tym ubolewam bo straciłam nowy odcinek Agentów T.A.R.C.Z.Y. Hehe... No ale obiecuje poprawę! Ja ne! (Cześć na pożegnanie)
Lily<3

środa, 6 maja 2015

Rozdział 9 Przyjaciel Belli

Bestia

 -Tak, bardzo ciekawe. Nom a ty Draco, jakie masz moce?- spytałem i zmieniłem się znów w człowieka.
-Władam ogniem piekielnym.
-Aha...
-A właśnie Bello, kiedy możemy zobaczyć twoje umiejętności?- spytał Dick.
-Właśnie, jestem ciekaw jak wymiatasz!- Cyborg.
-Może dzisiaj przed kolacją? Hawk, zgodzisz się ze mną walczyć?- skierowaliśmy swój wzrok na brata Raven, który wytarł usta o serwetkę.
-Z chęcią z tobą poćwiczę. Jak za dawnych czasów.
-Oh tak. Nasza trójka, ja, ty, Raven.- Bella uśmiechnęła się do Hawka i skierowała swój wzrok na nas.- Dzisiaj przed kolacją. Pasuje 18;00?
-Jasne.- pokiwaliśmy wszyscy zgodzie głowami.
-Arello?- fioletowo włosa spojrzała na mnie.- Dlaczego nikt nie słyszał gdy Rav... znaczy Rachel, odprawiała rytuał? 
-Pokój w którym była, był magicznie uszczelniony, dzięki czemu nikt, nic nie słyszał. Ale spokojnie to nie znaczy że nikt przy niej nie czuwał...
-Tak bo tobie na niej nie zależy. Ja i Hawk się zawsze o nią troszczyliśmy. Oczywiście do dziesiątego...
-Dość!- Arella przerwała gwałtownie Belli.- Nikt mi nie wmówi, że nie martwię się o moje dzieci!
-Kiedy tak jest! Nie chciałaś nas! Trygon namówił cię na Raven, a ja byłem nieplanowany! Kiedy się urodziliśmy zajmowały się nami nianie! Ograniczałaś się tylko do karmienia. Ale gdyby możliwe było by karmił nas ktoś inny, to pewnie w ogóle byś się nami nie zajmowała! Taka jest prawda i pogódź się z tym że my ją znamy!- zrobiło się nie ciekawie...
-Emm... To może my już sobie pójdziemy?- Dick i Cyborg zaczęli się podnosić z krzeseł, tak samo jak ja.
-Masz racje Victor. Chodźmy.- Razem z Bellą udaliśmy się na górę. Chodź nawet tam słyszeliśmy podniesione głosy Hawka i Arelli. 
-Czemu Draco tam został?- spytał Nightwing.
-On uwielbia takie akcje. Dzięki nim, może po kłótni uspokoić Arellę, i przypodobać się jej. Dzięki temu go tak lubi.- Bella mówiła to z pogardą.- Chodźmy Raven jest przytomna.- udaliśmy się do pokoju kruka.
-Znowu kłótnia?- Raven wymamrotała z głową na poduszce. 
-Raven nie zadręczaj się tym ślubem.- Bella podeszła do łóżka Rae i pogłaskała ja po plecach.-Ten plan na pewno się powiedzie!- o tak a ja tez będę zachwycony. Czy to źle że chcę, by Raven zakochała się we mnie po tych ''przypadkowych'' sytuacjach? Nie...! Wcale! Jestem pewien, że każdy chłopak, kiedyś tak robił! Na łóżko wlazła też Gwiazdeczka, a Raven przekręciła się z brzucha na plecy.
-Ej!-skierowaliśmy zwrok na Star która mocno się czymś jarała.- Może opowiemy sobie nasze historie? Nigdy nikomu o tym nie mówiliśmy!
-Genialne! Znam tylko trzy historie, a chętnie, poznam więcej.- Raven usiadła i złożyła nogi jak do medytacji.
-Okey. Ja zacznę. Wychowywałem się w cyrku...- wszyscy parsknęli śmiechem, ale nie Raven i Cyborg.- Podczas występu moich rodziców zaatakowali cyrk. Zginęli. W tedy zaadoptował mnie Bruce. Kiedy odkryłem jego inną tożsamość zaczął mnie szkolić. Tak powstał Robin. Później dołączyłem do Młodych Tytanów a Batman znalazł innego dzieciaka który będzie mu pomagał. 
-Em ale jak to jest że jest dwóch Robinów? No bo ty jesteś tu... a tam... TY!
-Haha to są zastępcy. Ja byłem pierwszym Robinem, potem poszedł Jason, nawet fajny dzieciak, a potem Tim, ale on to zło! 
-Dobra to teraz ja! No więc podobnie jak Dick byłem cyrkowcem, atleta dokładniej. Miałem wypadek i żebym mógł przeżyć zrobili eksperymętalną operacje. Dali mi fragmenty maszyny. Po tym zabiegu miałem okropne życie, wyśmiewali mnie. A potem TT.- wow... Życie Cyborga nie było kolorowe. Zawsze miał kompleks, na punkcie tym, kim jest. 
-U, teraz ja! No więc, to było tak... Kiedy byłam mała zaaawsze robiłam psikusy! Gdy miałyśmy po 5 lat, poznałyśmy się i razem z Raven robiłyśmy kawały! To były zajebiste czasy! Rae miała genialne pomysły i często robiliśmy je służbie. Niestety Hawk nie miał takiego poczucia humoru jak RiRo...
-RiRo?!- Raven zrobiła wielkie oczy.- Raz Rae, Rach, Riri, Rav i RiRo?
-Tak RiRo! Dobrych skrótów nigdy za wiele. No bo popatrz na moje... Yuki. Jest piękne! Tak więc... kiedyś zrobiłyśmy mu takie zajebiste, niebieskie, włosy! A on co?! Z kataną na nas! Potem miał focha na nas, na 3 dni! A jak poznałyśmy Draco? To był najgorszy dzień w moim życiu! Był takim narcystycznym dupkiem! Gdyby nie ja i Hawk, wysłali by Rae do mnichów wcześniej. Nie mogła przy nim się odprężyć. Raz nawet dał jej ultimatum, ja albo on! Hahaha to było prze genialne! Na początku zrobiła wielkie oczy, później podeszła do mnie i pokazała mu język.- nie mogę w to uwierzyć! Raven była kiedyś zabawna! Koniec świata! Mój światopogląd legł w gruzach! -I robiłyśmy imprezki piżamowe, ćwiczyłysmy, ale kiedy miała 10 lat już się nie widziałyśmy, aż do jej ucieczki na Ziemie. Wtedy się pożegnałyśmy, po 6 latach, yeey! I kiedy Draco dowiedział się że Raven skończyła 19 lat zaczął jej szukać. Ja i Hawk walczyliśmy z nim i wygrywaliśmy, ale popażył mi ręce i to mocno. Uzdrawianie trwało dwa dni. Dowiedział się od Arelli gdzie jest. Wskrzesił jakiegoś byłego sługusa Trygona. Jakiś...
-Slade!- krzykneliśmy wszyscy razem. A blondynka pokiwała energicznie głową.
-No i gdy wy przybiliście na Azarath to ja byłam u Raven w pokoju.
-Wow. Zniszczyłaś idealną budowę mojego świata. Raven i zabawa?- myślałem ze oszaleje. 
-Dobrze teraz moja kolej. Gdy byłam mała Kometa zawsze mi dokuczała i zwalała na mnie winę. Gdy byłyśmy na szkoleniu uciekła i przyłączyła się do Citadelów. Z jej wiedzą napadnięto na Tamaran. Tato zmuszony był oddać mnie Citadelom, jako zakładniczkę, gdzie przez sześć lat byłam torturowana. Jednak razem z siostrą wydostałyśmy się, jednak ścigali mnie Psiunie. Wtedy wylądowałam na Ziemi i pocałowałam Robina.-Bella patrzyła na nią wielkimi oczami, a Dick? Czerwony! Jak pomidorek.
-No tak! Tamarańczycy uczą się języków, po przez pocałunek. Wybrałam Richarda bo... Emm... No bo był najbliżej!- Star była tak samo czerwona jak Nightwing.
-Okey! Ludzie, skończcie! Bo zawstydzą się nam tu na śmierć! Hahaha!- wszyscy się śmiali, Gwiazdeczka próbowała ukryć się pod osłoną włosów, a Dick chował twarz w dłoniach.
-Raven kiedy wcielacie swój plan w życie?- zapytał Cyborg.
-Jak najszybciej!
-Yuki może dasz mi zadecydować?- nie! Bella ma racje!
-Po marzyć sobie możesz!- blondynka wyczarowała śnieżkę i rzuciła nią w Raven.
-Tak chcesz się bawić?- niebiesko oka pokiwała głową na tak. No dobrze, w takim razie wszyscy idą do swoich pokoi, gdzie znajdą zimowe ciuchy. Macie 20 min. 
 Przebrałem się w spodnie koszulkę, bluzę polarową i buty zimowe, tak jak reszta chłopaków. Oprócz Cyborga który miał tylko czapkę i szalik. Raven i Star były gotowe. Wyszliśmy na zewnątrz.

Raven

 Bella mocą sprawiła by na obszarze ok. 2km. padał śnieg. Po 5 min. nasze stopy dotknęły białego puchu. Rzucaliśmy się śnieszkami. Ja byłam z Bella, Gwiazdka z Dickiem, a Bestia z Cyborgiem. Zabawa była przednia. Wszyscy się śmiali, biegali i wyzywali, ale tak dla zabawy.
-Jack byłby dumny z naszej bitwy!- Bella wykrzyczała na całe gardło, a moja uwagę przykuło jedno imie. Jack.
-Yuki, kto to Jack?- blondynka zaśmiała się nerwowo i podrapała w tył karku.
-Pamiętasz legendy o Dziadku Mrozie?- przytaknęłam głową.-No to... Ja tak jakby... Go znam...- ścieło mnie z nóg. Te legendy to prawda?
-Ale jak to? On istnieje?!
-We własnej osobie!- usłyszałam nieznany mi, dosyć chłopięcy głos. Po chwili pokazał mi się blady chłopak z pięknymi, błękitnymi jak lód oczami, białymi włosami, niebieskiej bluzie z wzorami szromu, spodniach przed kostkę, był bez butów i miał laskę która wyglądała jak u pasterza. Tak samo jak bluza, ona też była oszroniona. Ukłonił się teatralnie i uśmiechnął się ukazując rząd białych jak śnieg zębów. 
-Rachel, Raven. Jak kto woli.- uśmiechnęłam się delikatnie.
-Jack Frost. Jeden, jedyny, prawdziwy.
-Miło mi cię poznać. To są Tytani. Richard, Nightwing, Cyborg, Victor, Starfire, Kori, i Bestia, Garfield.- przytaknął im głową. Zatarł ręce i krzyknął:
-To co, jeszcze jedna runda?- wszyscy pokiwali głowami i ruszyli do zabawy. Po jakiś 10min. przyszedł Hawk i był w drużynie z Jackiem. Wszyscy dobrze się bawili. Po 4 rundach w których wygrywali Hawk i Jack, skończyliśmy zabawę i wróciliśmy do zamku. Wszyscy oprócz Jacka dostali ręczniki i kubki z gorącą czekoladą, którą przyniosły skrzaty. Siedzieliśmy w salonie z rozpalonym kominkiem, pod kocami i rozmawialiśmy. Było po 17. 
-Bestio.- chłopak podniósł na mnie wzrok i mogłam zobaczyć jego oczy. Były bardzo ładne, jak szmaragdy. Podobno zawsze takie miał.- Kiedy gramy te "przypadkowe" scenki?
-Możemy jutro, albo kiedy będziesz chciała. To twoja decyzja.- przytaknęłam głową.
-Jutro będzie dobrze. Zaczniemy przy schłodzeniu na śniadanie. Złapiemy się za ręce, czy coś.
-Tak. Tak będzie okey.- i wróciliśmy do rozmowy. Przypominaliśmy sobie wszystkie misje, jak Dick dostał "świra", kiedy chłopaki zostali zmuszeni do udziału w pojedynku. Wszystko oprócz Terry. Nikt nie chciał zacząć tematu blondynki która złamała Bestii serce. O 17:40 Bella poszła do swojego pokoju i przebrała się w strój do treningów. Za 5 18 przyszła przebrana i z włosami zaplecionymi w warkocz z którego później powstał kok.
-Poradziła bym sobie z rozpuszczonymi, ale nie chce ich stracić, przez katanę twojego brata.
 Faktycznie, raz Bella straciła swoje włosy przez Hawka. Ćwiczyli, a ona miała związane włosy w warkocz, który fioletowowlosy jej obciął. Teraz są lekko dłuższe. Razem z tytanami poszliśmy na salę treningową na dachu. Jedyne płaskie miejsce. Hawk i Bella podeszli do stołu gdzie były położone bronie. Mój brat od razu wziął do ręki katanę. Włożył ją do pochwy i obwiązał ręce bandażem. Bella założyła na palce kastet, do ręki sai, a do pochwy wakizashi. Weszli na środek. Ja stanęłam przodem do ich boków.
-Rei!- walczący skłonili się.- Hajime!- odeszłam do tyłu a walka oficjalnie się rozpoczęła. Hawk pierwszy zaatakował swoją kataną, ale Bella odtrąciła ją swoim sai. Chłopak zwinnym ruchem nadgarstka przekierowana katanę tak, by przecieła dziewczynie brzuch, jednak blondynka w ostatniej chwili odskoczyła, dzięki czemu miała tylko małe draśnięcie. Brzuch Belli był odsłonięty, przez co jest narażona na ataki w splot słoneczny. Dziewczyna zaatakowała Hawka kastetem w mostek, a później walnęła go kashirą od tyłu w żebra. Tylko Bella ma taki styl. Kiedy Hawk był osłabiony, blondyna pocieła mu obie ręce wakizashi. Chłopak był osłabiony ale mimo to wyprostował się i rozpędzajac się zaatakował Yuki. Sai Yuki i katana Hawka zderzyły się ze sobą, odpychając walczących do tyłu. Bella kiwnęła głową i oboje wyżucili swoje bronie. Zaczęła się walka wręcz. Rezygnując z kastetu, Bella zmiejszyła siłę obrazeń. Blondynka kopnęła go z prawej prostej, ale on skutecznie to zablokował. Jej nogę podniusł wyżej i zgiął w kolanie, co spowodowało stracenie równowagi i upadek blondynki. Hawk wyładował na niej, a swoje zgięte kolano wbijał w brzuch Belli. Yuki zgieła mu rękę w łokciu i przewróciła go na plecy, dzięki czemu to teraz ona górowała, dała mu jeszcze z pięści w żebra i z łokcia w mostek. Chłopak zarzucił ja resztkami sił i oparł się o ścianę. Bella za pomocą sai, przybiła go do ściany za ręce. 
-Yame!- ta komenda zatrzymuje walkę.- Zwyciężyła Yuki!- skłoniła się do Hawka, a on odpowiedział jej tylko, skinieniem głowy
-Yeeey! Znowu wygrałam!
-Tak teraz 10 min. przerwy i pokazujesz magię.- Yuki pokiwała głową i wzięła łyka z butelki z wodą, które przyniosły skrzaty. Ja podeszłam do Hawka by mu pomóc.
-Znowu wygrała!- żalił się brat, wyciągnęłam sztylety z rękawów jego kimona i usiadłam obok niego. Bella zawsze z nim wygrywała. Zwykle ich treningi kończyły się albo tak, albo katana Hawka przystawioną mu do gardła. Różnie bywało. Podeszła do nas Bella.
-Jeateś coraz lepszy!- powiedziała i wyciągnęła ku niemu rękę. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i skorzystał z pomocy dziewczyny.
-A ty coraz bardziej brutalna Yuki! Będę mieć przez ciebie siniaki.- zaśmiałam się i popchnęłam brata na stołek który zawsze tu stał. Mniej więcej tak samo kończyły się nasze walki. Siniakami i rozcięciami. Użyłam mocy uzdrowienia na Hawku a potem na Belli. Hawk miał stłuczony mostek, dwa złamane żebra i delikatne stłuczenie trzeciego żebra z tyłu. Z Bella było lepiej, miała rozcięcie na brzuchu, 8 cm. długości, a 4 mm. głębokości. Do tego stłuczona miednica i plecy od upadku. Kiedy obojgiem się zajęłam tuneli na materac. Ja stałam obok nich.
-Teraz ja i ty Raven.
-Jak za dawnych czasów...
 Nagle, kiedy Bestia chciał podejść do mnie, potknął się o wystające nogi Belli i wylądował 
na mnie...

____________________________________

Yuki to po japońsku śnieg. 
 Trening z magią będzie w 10. Jeśli są jakieś literówki to przepraszam ale pisałam ten rozdział w szkole na lekcjach i nie zdążyłam dokładnie sprawdzić. Do tego ogłaszam że Beta została już wybrana. Razem mamy pomysł na 10 rozdział. Ogółem będziecie po tym widzieli tęczowe kociaki i szczeniaki wysmakowane w nutelli, na różowym tle z kwiatkami i sercami.
Hahaha pozdrawiam wszystkich czytelników i informuje was że dobiliśmy do .... 1000. O tak! Do następnego!
Lily <3

wtorek, 5 maja 2015

Uwaga! Ważne!

Uwaga! Na stronie ,,Kontakt" zostało umieszczone ogłoszenie. Proszę abyście zapoznali się z nim. Dziękuje.
Kruczek.

sobota, 2 maja 2015

Rozdział 8 ,,Kocham Star!"

Raven

 Znalazłam z dziewczynami rozwiązanie tego bagna. Zasada 3 mówi: ,, Gdy ojciec księżniczki nie ma władzy wychowawczej, matka przejmuje obowiązek zaślubin". Myśliciel że nam to nie pomogło? Nic bardziej mylnego. Paragraf 1 do tej zasady głosi: ,,Małżeństwo będzie zatwierdzone, jeśli tylko oboje z młodych, nie są zakochani, w takim przypadku zaślubiny zostają zerwane, a księżniczka może poślubić swego lubego".
-Teraz wystarczy tylko znaleźć kogoś, kto mógłby udawać zakochanie w Tobie, wtedy do ślubu nie dojdzie.
-Bella słusznie mówi. A ja mam pomyś kto to może być! Znacie się doskonale, dzięki czemu nie będzie wpadek przy rozmowie, jest tylko jeden problem...
-Jaki?-spytałam Starfire.
-...To Bestia...-zatkało mnie. Miałam chęć roześmiać się. Ja i Bestia? Po moim trupie! Ten chłopak jest nierozgarnięty, obrzydliwy, nie poważny i zielony! Ja wiem, każdy z nas, Młodych Tytanów, jest...dziwny?! Ale on? Wybryk natury! Przyznaję, że urusł, przez te lata, ale to nie zmienia faktu że to nadal ten sam gnom. Ale... Nie chcę już wychodzić za mąż. Nie pozostało mi nic innego...
-Zgoda. Chodźmy.- popatrzyły na mnie jak na idiotkę.-No chyba nie sądzicie że odegrany ten cyrk bez wiedzy gnoma?- dziewczyny pokiwały głowami na zgodę i wyszłyśmy z pokoju. Po wejściu (bez pukania) do pokoju Bestii zastaliśmy tam Cyborga i Nightwinga. Skierowali swój wzrok na nas.
-Mamy pomysł jak pomóc Rae... Jednak... Bestiamusiudawaćżejestwniejzakochanybyniedopuscićdoślubu!- Bella wypowiedziała to tak szybko że ledwo co ją zrozumiałam. Chłopaki patrzyli na nią w osłupieniu, a po chwili, Victor i Dick zaczęli się dziko śmiać. Bestia nadal patrzył w osłupieniu na blondynkę, która wyłamywała sobie palce.-To był pomysł Gwiazdki!- krzyknęła zrywając się z biurka, na którym wcześniej siedziała, i wskazała na rudą.
-Oj no błagam! Wystarczy że trochę poudają do ślubu, a potem będzie jak wcześniej. Oczywiście muszą jeszcze odegrać "przypadkową" scenkę na oczach Arelli, by ta dowiedziała się o ich "związku". 
- Gwiazdko?-ruda przeniosła wzrok na Bestie, który nadal był w niezłym szoku.- sama to wymyśliłaś?-dziewczyna znów kiwnęła głową na tak.-Zajebiście...-westchnął i złapał się za włosy, ciągnąc delikatnie za ich końcówki.
-Ok Roth, musisz się dowiedzieć jak najwięcej na temat Logana, a ty Logan jak najwięcej na temat Roth. Okey? Okey.  Chłopaki... I Star, zmywamy się.
 Victor poklepał Bestie pobarku, a Dick mnie. Zapadła cisza. Oboje uciekaliśmy wzrokiem na wszystko, byleby nie na siebie. Postanowiłam zacząć naszą rozmowę.
-Więc... Powiedz coś o sobie.
-Nom więc... Może znaczne od początku, mojej mocy... Moi rodzice byli biologami, zajmowali się testami nad zwierzętami, gdy byłem u nich, w laboratorium, ugryzła mnie małpa i zaraziła śmiertelną chorobą. Rodzice zaczęli robić antidotum, jednak ich wynalazek po zmieniał moje DNA i wpłynął na kolor mojej skóry. Potem oni umarli i znalazło mnie małżeństwo Elasti-Woman i Mento z Doom Patrol. Wywalili mnie... Wywalił mnie Mento bo nie panowałem nad mocami. Elasti próbowała się za mną wstawić, z resztą jak reszta drużyny, bo byłem tylko dzieckiem ale... Potem spotkałem was i założono Młodych Tytanów. Koniec!-uśmiechał się ale wiedziałam że w środku cierpiał. Trudno mu było mówić o swojej przeszłości.- A ty?
-Cóż... Arella mówiła że poznała Trygona  rok przed moimi narodzinami. Podobno w ogóle nie wyglądał jak ten teraz. Zakochała się i urodziłam się ja, potem mój brat Hawk. Gdy miałam jakieś dwa lata, mnisi dowiedzieli się od Wilków że Trygon ma złe zamiary wobec mnie. Razem z najwyższymi Wilkami. Soon'emi Moon'em wygnali mojego ojca do piekeł. Draco poznałam gdy mmiałam 6 lat, a Bellę jak miałam 5. W moje dziesiąte urodziny wezwano mnie do Wielkiej Sali. Tam do wiedziałam się wszystkiego. Zniszczyłam magiczne miejsce... Po raz pierwszy, to właśnie tam się zmieniłam. Arella wysłała mnie po tym do mnichów, gdzie żyłam przez 6 lat. Tam nauczyłam się panować nad emocjami i je ukrywać, a potem na Ziemie, bo było niebezpieczne. A zakończenie? Takie samo...Młodzi Tytani.
-Ulubiony kolor?
-Granatowy lub fioletowy, a ty?
-Zielony-zaśmiałam się cicho.
-Wygląd sprzed przemiany?
-Cóż byłem blondynem, opalonym,jak każdy w Australii i... Tak właściwie, to z tego wszystkiego, to tylko oczy zostały takie jakie były, zielone. Czy gdybyś mogła zmienić swoja historie i nie dopuściłabyś do tego by być Córką Demona?
-Nie...
-Jak to ,,Nie"?
-Gdybym to zrobiła, nie wysłali by mnie na Ziemie, z powodu zagrożenia, nie poznała bym was...
-Aww... Raven... Ty nas kochasz!-zaśliałam się na jego reakcje i odpowiedziałam:
-Jak cholera Garfield, jak cholera...


Bestia 

Byłem zdziwiony...ale tak pozytywnie zdziwiony. Po raz pierwszy przyznała się do uczuć. Kocha mn...nas! Nas! Bo kogo innego!? Widziałem że myśli o czymś. Wyginała palce ze zdenerwowania, zagryzała dolną wargę i uciekała wzrokiem na swoje szpilki.
-Jak wyglądał rytuał?-dziewczyna odetchnęła z ulgą i spojrzala mi w oczy.
-Bolało.- poczulem kujący ból w głowie.
***
Widziałem jak Raven przechodzi przez korytarz. Zobaczyłem że kieruje się, do bardzo ciemnego miejsca. Cały koniec korytarza był czarny. Przeszła przez drzwi do pokoju. Ściany były butelkowo zielone, a podłoga czarna, kamienna. Na środku był napisany znak. Wyglądał trochę jak litera ,,A" w znaku nieskończoności. Po bokach były świece i długie, cienkie patyczki, z których unosiły cię cienkie smugi dymu. Pachniało tu cytrusem i dymem. Podejrzewam że były to kadzidełka o zapachu pomarańczy. Raven podeszła do znaku obok którego, leżała księga. Otworzyła ją na zaznaczonej wcześniej stronie i rozejrzała się po pokoju. Westchnęła i zamknęła książkę, polożyła ją trochę dalej niż wcześniej. Przeszła ostrożnie na środek znaku i odmówiła formułkę.
-Azarath Metrion Zintos!- nic się nie stało, ale kiedy Raven chciała podnieść nogę, nie mogła jej ruszyć z miejsca. Uśmiechnęła się pod nosem i znów wypowiedziała zaklęcie, tym razem ręce miała na górze, trochę jakby była na krzyżu. Spróbowała poruszyć rękoma ale tak samo nic się nie stało.
-Nie uda ci się mnie zabić...Hahaha. Jestem za piękny by iść spać.- głos był męski, ale wydobywał się z ust Raven.
-Wybacz ale będę szczera... Masz wyorane pół mordy! Nie jesteś piękny tylko szalony i straszny!
-Za to ty jesteś śliczna, jednak nie tak jak twoja demoniczna wersja... Ona jest najpiękniejsza! Taka piękna, zabawna, zła...
-Jesteś dziwny Jeff... Unum corpus in duobus spiritibus mortem parati. Eieci te simul et occiderent. Carceris, in vastam exeant, et in pace sine corpore. Absente te Jeff'ie The Killerze.!* 
 Raven zaczeła się wić z bólu, na jej ciele pojawiały się rany, z których sączyla się krew. Potworny widok, Raven krzyczała i wiła się z bólu. Jej krew zbierała się w jednym miejscu i zmieniała w coś, na kształt ciała. Dziewczyna krzyczała jeszcze głośniej, zastanawiam się, dlaczego nikt tego nie słyszał? Po chwili przed Raven pojawił się wysoki chłopak w czarnych spodniach, białej bluzie pobrudzonej krwią. W ręce ściskał nóż, który po chwili puścił, upadając na kolana. Był nieprzytomny. Raven ciężko było złapać oddech, wypowiedziała cicho zaklęcie.
-Azarath... Metrion... Zintos...- ręce dziewczyny upadły ciężko z wyczerpania i upadła. Obraz zaczął się rozmazywać, a ostatnie co widziałem to Bellę i kilku strażników.
***
 Zamrugałem kilka razy. To co zobaczyłem było straszne. Tam było pełno krwi. Spojrzałem na Raven która trzymała się za rękę, powyżej łokcia i uparcie sciskała je co raz mocniej, mruczała coś pod nosem. Złapałem ją za rękę i uwolniłem ramie od uścisku. Miała tam dużą ranę która delikatnie krwawiła.
-Czemu nie użyjesz mocy?
-Po teleportowaniu Gwiazdki na Tamaran, jestem słaba, a do tego zaklęcia potrzeba sporo mocy. Aktualnie mogłabym przejść dwa razy przez ścianę i podnieść łyżkę.
-Chodź.-powiedziałem i wziąłem ją za rękę do łazienki. Tam usiadła na szafce na ręczniki, a ja wyciągnęłem apteczkę. Cyborg zawsze ma w sobie trzy apteczki, dla mnie, Robina i Star. Przemyłem jej ranę wodą utlenioną, założyłem opatrunek i bandaż. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
-Dzięki. Skaleczyłam się przy rytuale teleportacji. Byłam osłabiona ale musiałam wytrzymać. Teleportacje są bardzo męczące.
-Powinnaś się położyć lub pomedytować.- uśmiechnęła się delikatnie.
-Zaczynasz mnie rozumieć.- ja się zaśmiałem i pomogłem jej wstać, lekko się zachwiała.- Pomóc Ci dojść do twojego pokoju?
-Spokojnie. Dam rade.- wyszła. Tak naprawdę to cieszę się jak głupi. Poczułem coś do Raven jakiś czas temu. Ale... Ona mnie nienawidzi, a tak, poznany się lepiej, polubimy. I jeszcze te "przypadkowe" scenki. Kocham Star! Jest genialna! Pora na obiad. Przebrałem się i zszedłem na dół do jadalni. Usiadłem tam, gdzie zawsze i odpowiedziałem Belli i Gwiazdeczce na nieme pytanie, gdzie jest Raven, kiwnięciem głową na schody. Właściwie to ciekawe że obecność blondynki tak wpłynęła na relacje między żeńską częścią TT. Obiad jedliśmy w ciszy, nawet Draco i Bella nie dokuczali sobie.
-Wie ktoś gdzie tak właściwie jest Rachell?- zapytał lizus. Tak. Lizus. Bo cały czas podlizuje się matce Raven.
-Jest w swoim pokoju. Odpoczywa.- powiedziałem i wziąłem kawałek sałatki do ust.
-Pójde do niej.- ja zaksztusiłem się sałatą, Bella wypluła wino które właśnie piła, Star upuściła sztućce, Hawk zasiskał pięści na obrusie i próbował się uspokoić, a Cybuś i Nightwing trzęśli się przez śmiech.
-Emm... Radzę nie bo... Właśnie...
-Medytuje!- powiedziałem a w myślach dałem sobie medal.
-Tak właśnie! Medytuje! A każdy wie że w tedy się jej nie przeszkadza! Więc siedź tu i czekaj na nią!
-Arello...- zaczął ale ręka fioletowowłosej go uciszyła.
-Spokojnie Draconie, oni maja racje, nie przeszkadzaj jej.- chłopak skinał głową i wszyscy znów zaczęli jeść. Miło że kucharze w Azarath mają tyle warzyw i owoców. Dzięki temu nie muszę jeść mięsa.
-Bestio...- spojrzałem na czarnowłosego i uniosłem jedną brew do góry.- Skąd te przezwisko?- uśmiechnąłem się pod nosem i zmieniłem w lwa.- O zmieniasz się w lwa?- a mówią że to ja jestem głupi.- wszyscy oprócz Arelli chichotali cicho.
-Nie w lwa, a w zwierzęta. Moje DNA jest uszkodzone przez pewien lek. Jest elastyczne i może się zmieniać.
-Ciekawe...

_________________________________
*Dwa duchy w jednym ciele to śmierć gotowa. Wypędzam cię i zabijam jednocześnie. Więzienie otwarte więc wyjdź na wolność a moje ciało zostaw w spokoju Jeff'ie The Killerze!-Łacina.