poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Nie rozdział.

 Na wstępie powiem wam, że jestem mega zaskoczona. Nigdy nie pomyślałabym, że będzie was ponad 800. Tym czasem, odbieracie moją stronę nawet w USA i Francji. To jest coś niesamowitego i cieszę się że ktoś to w ogóle czyta. Jest was dokładnie 794. W Polsce-94. Francja-48. Belgia, USA-2 i Szwecja oraz Indie- 1. I to w tygodniu! Wszystkie statystyki to:
Polska
677
Francja
49
Stany Zjednoczone
41
Niemcy
10
Wielka Brytania
3
Belgia
2
Hiszpania
1
Indie
1
Holandia
1
Norwegia
1
 Jestem pod wielkim zaskoczeniem że tylu z was czyta opowiadania o TT. Dziękuje za to, i dziękuje też Amy Haruno która, komentuje mojego bloga. Dziękuje do następnego!

piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 7 Tamaran

Starfire

 Nocowanie było super. Gadałyśmy razem do północy. Obudziłyśmy się o szóstej. Gdy się przygotowałyśmy, zeszłyśmy na śniadanie. (Raven, Bella) W jadalni już czekali na nas chłopcy, ubrani tak jak zawsze. Raven jak zwykle musiała usiąść obok tego idioty Draco. Przez całe śniadanie zaczepiał ją i próbował zwrócić jej uwagę. Razem z dziewczynami zawinęłyśmy się ze śniadaniem.
-Arello. Skończyłyśmy i z dziewczynami idziemy do mnie.-powiedziała Raven. We trzy wstałyśmy i udałyśmy się do pokoju Rae. Raven zamknęła drzwi i zablokowała mocą drzwi. Ja i Bella usiadłyśmy na łóżku a fioletowo włosa zaczęła szukać odpowiedniej księgi.
-Dobrze Gwiazdki, posłuchaj. Z prochu kości Darotów* narysuje znak portalów, kiedy znak zaświeci na czerwono wejdziesz w niego. Następnie poczujesz jak w twoje ciało wybijają się szpilki, kiedy ból minie, wyobrazisz sobie swój rodzinny zamek. Musisz się skupić bo jeśli pomyślisz o czymś innym przeniesie cię w równoległy wymiar, gdzie wszystko o czym pomyślisz, pojawi się. To bardzo niebezpieczne miejsce.
-Co może być niebezpiecznego w moim umyśle?-zachichotałam. 
-Star, w tamtym wymiarze są strażnicy którzy pozbywają się nowych. Kiedy ty jesteś zajęta swoją wyobraźnią one cię atakują, nic innego nie widzisz, tylko to o czym myślisz.  Atakują, nie wiesz kiedy, nie wiesz gdzie i jak. One żyją w tym wymiarze, widzą go takim jakim jest, nie mają wyobraźni, kierują się tylko instynktem zabójcy.
-Brzmi strasznie... Jestem gotowa!-wstałam z łóżka i podeszłam do Rae. Zaczęła rysować pyłem na podłodze symbol. 
-Trzymaj to Star. Gdy będziesz gotowa do powrotu, potrzesz kamień pierścienia i powiesz 3 razy ,,zamek Azara, pokój Rachel Roth". Bella wręczyła mi pierścień z okrągłym, pomarańczowym kamieniem.
-Azarath... Metrion... Zintos!- Raven odmówiła formułkę a znak portalów rozbłysł czerwonym światłem. W pokoju zrobiło się ciemniej niż zwykle, wyglądało to jakby nic nie było, tylko czarna pustka i ten czerwony symbol. Niepewnie wstąpiłam na wyznaczone miejsce po środku. Poczułam ból na całym ciele, tak jak mówiła Rae. Ból trwał i trwał, ale nagle zniknął. Szybko wyobraziłam sobie mój zamek. Duży, lekko fioletowe prawie białe cegły z których jest zbudowany i wieże  z pokojami. Blakfire najwyżej a moja niżej.Jest jeszcze trzecia najniższa. Lune'i. Na czubku każdej wieży są inicjały. B.F, S.F i L.D. Te piękne fioletowo różowe niebo i soczyście zielona trawa. Zaraz obok zamku stajnie z gorgorobami**. Wielkie na trzy metry stworzenia. Całe czarne z najeżonymi do góry, twardymi grzywnami. Te ich piękne czarne, duże oczy. Są trudne do okiełznania i tylko ktoś o dobrych zamiarach może do nich podejść. Wyczuwają to co mamy w sercu. Dlatego Kometa nie mogła ich nigdy dosiąść. 
 Poczułam skurcz w okolicy podbrzusza i tępy ból głowy. Mroczki pojawiły mi się przed oczami, a moje stopy oderwały się od podłogi. Zaobserwowałam tylko jak wokół mnie pojawia się czerwone światło. Oplatał mnie, łączył się z moją skórą by po chwili mnie uwolnić, opuścić, zostawić. Moje stopy odnalazły ziemie. Poczułam jak na moją twarz pada łuna trzech księżyców. Jestem w domu. Coś na mnie skoczyło, poczułam ciężar na plecach. Po chwili leżałam na ziemi przygnieciona i bez szans na uwolnienie się od napastnika. Nagle poczułam na mojej twarzy włosy owego napastnika i zapach rotugu. Lunea. 
-Lu... Boli...- jęczałam z bólu. Kuzynka szybko wstała i podała mi rękę by mi pomóc. Podniosła mnie i mogłam jej się przyjrzeć. Białe włosy, ciemne oczy, prosty nos i jasne usta. Miała na sobie suknie i promieniała szczęściem. 
-Ohh Kori stęskniłam się za tobą! Nudno tu jak w grobie bez ciebie! Co się stało że przyleciałaś? Pokłóciłaś się z kimś? Przecież kochasz Ziemie! 
-Hahaha, spokojnie Lunea. Przybyłam tu po Wielką Księgę Zasad z Azarath. Moja przyjaciółka jen potrzebuje.
-Oh, oczywiście zaraz wybierzemy się do biblioteki królewskiej im. Wielkiego Horgyrga. Ale opowiadaj, co jej się takiego stało że jej potrzebuje?
-Opowiadałam ci o Raven?-Lu kiwnęła głową na tak-No więc jej ojciec, Trygon podpisał umowę z Draconem Knight'tem o jej małżeństwie. W zamian miał dostać więcej sług. Haczyk w tej umowie polegał na tym że Raven w dniu 18 urodzin miała już nie istnieć. Raven pokonała Trygona a umowa obowiązuje.
-Biedna...
-Tak obmyślałyśmy już plan, potrzebna nam WKZ.
 Szłyśmy kamieniowaną drogą do zamku. Dobrze pamiętałam to miejsce. Popatrzyłam na stajnie z gorgorobami, na drzewo Rotugu*** i w końcu na wielkie, ciemne wrota. Otworzyła drzwi. Rozejrzałam się po zamku. Ciemna podłoga, jasno fioletowe ściany i duży tron. Biały ze srebrnymi zdobieniami. Skierowałyśmy się w drugi korytarz po lewej. Minęłyśmy cztery pary drzwi i w końcu dotarłyśmy do wielkie kraty. Otworzyłyśmy wrota i weszłyśmy do środka.
-Księga jest na samym końcu. W gablocie chronionej zagadką.
-Jak ona brzmi?
-Nie wiem, nikt nie wie. Gablota sama wybiera zagadki.- skinęła mi głową, a ja udałam się na koniec biblioteki. Stało tam podium z gablotką. W środku była księga. Ciemnobrązowa ze złotym ptakiem oraz literka ,,A" która w środku miała ametyst.
-Witaj moje dziecko.-usłyszałam głos kobiety. Był bardzo spokojny i miękki.-Wiem co cie sprowadza, jednak nie mogę ominąć zasad, nawet jeśli twe czyny są szlachetne. Jesteś gotowa?
-Tak.
-Oto ona. Słyszysz go, a nie widzisz, spotkasz - a nie schwytasz, jedni mówią, że on dobry - inni zaś, że zły.
Myślałam, myślałam i myślałam. Co to mogło być? Spotykam go, ale nie schwytam. Dobry, ale zły...Mam! Jestem genialna!
-Wiatr!
-Dobrze Kori. Masz prawo do Wielkiej Księgi Zasad Azarath.
-Dziękuje!-krzyknęłam kiedy w przypływie euforii wzniosłam się w powietrze. Wyleciałam z biblioteki i poleciałam do sali tronowej, gdzie zapewne jest teraz Lu. Siedziała na tronie i podpisywała jakiś dokument.
-Będę się zbierać Lu. Muszę zdążyć na obiad w Azarath.
-Poczekaj, przejedziemy się na gorgorobach?
-Oczywiście! Przebieraj się i idziemy!
Wróciła do mnie przebrana i gotowa. Ja też się przebrałam. Wyszłyśmy z zamku i udałyśmy się do stajni. Stajenni wyprowadzili Shadow i Lightning'a. Moja była samicą, czarną z białą kropką na górze łba. Lightning był na wpół czarny a na wół biały. Spojrzałam na Death light. Nigdy nie ujeżdżana. Należy do Komety, ale nigdy nie dała jej się dosiąść. Wpadłam na pomysł... 


Raven

 Gwiazdki długo nie było. Ja i Bella martwiliśmy się o nią, bo jeśli coś źle wyszło? Może teraz być zżerana przez te jebane kameleony wymiarowe. Dick baaardzo często pukał do naszych drzwi i pytał się o Starfire. Czasami też Bestia i Cyborg, ale to właśnie królewicz leginsów wkurzał nas najbardziej. Nic nie mówiłyśmy Richardowi o tym że Star wyruszyła na Tamaran bo już wcześniej, się nie zgodził. Uważał że jest to zbyt niebezpieczne. Może miał racje? Może to był głupi pomysł wart Bestii?
-Uspokój się kobieto! Na pewno jest bezpieczna! 
-Może masz racje Bell... Ale co jeśli się nie udało?! Możemy już nigdy nie zobaczyć Star!
-Na pewno się udało! Gwiazdka jest dzielna i silna, a ty nigdy nie spaprałaś żadnego zaklęcia!
 Nie byłam pewna co do tego portalu. Nigdy go nie robiłam i nigdy go nie ćwiczyłam. Obiad będzie za pół godziny, a Gwiazdeczki jeszcze nie ma. Musimy czekać aż wróci. 
-Raven! Chce wrócić!- spojrzałam w dół na mój naszyjnik. Świeci się i lekko unosi w powietrzu. Szybko zabezpieczyłam pokój by nikt nic nie słyszał i nie był czuć wstrząsu po teleportacji. Ciemna mgła uniosła się w górę wraz z głośnym trzaskiem. Zasłona z mgły powoli opadała a ja z Anabellą zaczęłyśmy kasłać. Gdy mgła całkowicie opadła dostrzegłyśmy Gwiazdeczkę z jakimś stworzeniem podobnym do konia. Zwierze było niespokojne, wierzgało i prychało. 
-Oh Star! Ty żyjesz! Martwiłyśmy się o ciebie!-Bella i ja rzuciłyśmy się na Gwiazdkę.
-Raven, to dla ciebie na urodziny! Nazywa się Death light. Należy do Komety ale myślę że się nie obrazi.-byłam w szoku. Te czarne, wielkie stworzenie jest dla mnie na urodziny?
-Star on jest piękny!-stworzenie było całe czarne, z czymś w rodzaju grzywy, postawionej na górę, ogon przypominał te u psów. Miało ok 3 m. co z moim 170 cm. jest śmieszne. Popatrzyłam na Star jak na idiotkę. 
-Nie patrz się tak, tylko go pogłaszcz!-spojrzałam na nią, później na Death light i znów na Gwiazdeczkę. Ona jest jebnięta!
-No Raven, na co czekasz?-Bella śmiała się jak nienormalna, a przypominam. W moim pokoju stoi wielkie, czarne, być może wściekłe stworzenie o imieniu DEATH! Bella śmiała się i śmiała. Gwiazdka zrobiła dwa kroki do mnie i złapała mnie za rękę. 
-Raven spokojnie. Wystaw rękę do góry... O właśnie! i poczekaj aż się w nią wtuli.-nie czekałam długo. Death light powąchała moją dłoń a później się w nią wtuliła. Jej sierść była miękka i lśniąca.-I jak wrażenia?
-To... niesamowite.-Death zamknęła oczy i pochyliła bardziej łeb. Była piękna chodź, wyglądała niebezpiecznie.
-Ja też chce!-pisnęła Bell. Gwiazdka złapała ją za rękę i poprowadził wolno do gorgoroba. Ja się wycofałam, a blondynka położyła na nim swoją rękę.-Wiesz, że prawie spóźniłaś się na obiad? Nightwing walił drzwiami i oknami, by sprawdzić, co z tobą. 
-Naprawdę?
 Star jest słodka. Zawsze uśmiechnięta i pełna energii. Niesamowita dziewczyna, niby delikatna i niestwarzająca zagrożenia, a jednak ma bardzo silne moce. Jest niezwykłą osobą. Bella? Bella jest wredna, arogancka i ma własny tok myślenia. Ale kocham ją jak siostrę. Zresztą ona dla mnie nią jest.

_____________________________________________________________________
*Dorot- Małe, wredne istotki które przeszkadzają mieszkańcom Azarath. Często są one niewidziane przez właścicieli domów. Mój wymysł.
**Gorgoroby- Wielkie stworzenia podobne do koni. Osiągają wielkość 3 m.
***Rotugu- Drzewo owocowe kwitnące od wiosny do jesieni. Owoce tego drzewa są trudne do zdobycia ponieważ mają one kolce.