wtorek, 16 sierpnia 2016

Coś innego (jak chcesz to czytaj nie zmuszam)

Na wattpadzie zostałam nominowana na 20 faktów o sobie więc pomyślałam że "hej czemu tylko ci z wattpada mją czytać to dziadostwa? Pomęczmy też innych ludzi #devilasfuck)
No, a więc zostałam nominowana przez domijorgistas (na wattpadzie) do 20 faktów o sobie.
Zapraszam również dziewczyny które lubią 5Sos (albo i nie...) do jej fan fiction o Luke'u Hemmings'ie.
#reklamabochcę.

Shiiit.
A więc.
1. Mam na imię Magda. Nienawidzę, gdy mówią mi Madzia. Wiąże się to ze złymi wspomnieniami i bardzo mi się robi niedobrze, gdy ktoś tak do mnie mówi. Po prostu Magda, Lily albo Bell wystarczy.

2. Uwielbiam śpiewać. Ogólnie mam duszę artysty, kocham malować budować tworzyć coś własnymi rękoma. Kiedyś należałam do szkolnego chóru jednak jestem już na niego za stara ;-;. Chodzę na zajęcia plastyczne do domu kultury w moim mieście po bardzo długich namowach rodziny.

3. Mam 15 lat.
Tak tylko tyle. Tak po prostu mam 15 lat.

4. W mojej książce na wattpadzie Forgotten Angels, życie moje i moich przyjaciółek jest przedstawione jak najbardziej realnie. Co znaczy, że wspomnienia, myśli czy plany a nawet odzywki są robione jak najbardziej w naszym stylu.

5. Jestem strasznym zboczeńcem. Może to nie jest dziwne jak na ten wiek, jednak czasami granicę są przeze mnie przekraczane. Uwielbiam czytać zboczone historię, pisać je a nawet rozmowa na takie tematy z inną osobą, nawet facetem, mi nie przeszkadza. Swobodnie mogę rozmawiać na typowo kobiece sprawy, jak okres, masturbacja czy typowe męskie dolegliwości  jak erekcja. Mam do tego swojego przyjaciela. Razem rozmawiamy na takie tematy.

6. Mimo mojego zboczonego charakteru jestem strasznie nieśmiała w co ludzie często nie wierzą. Jestem również lekko aspołeczna ponieważ zwykle nie lubię poznawac nowych ludzi. Po prostu dziwnie i niezbyt miło czuje się w towarzystwie kogoś nowego lub zbyt dużej ilości osób. Jestem tak nieśmiała, że mój głos podczas mówienia "dzień dobry" kasjerce staje się .... dziwny. Bardzo.

7. 20 grudnia 2011 roku. Od tej daty aż do teraz jestem w kiepskiej formie psychicznej która nie była diagnozowana przez psychologa czy chuj wie kogo. Co to znaczy? Sama zdałam sobie sprawę z tego że jest ze mną co raz gorzej. Jednak dzięki najwspanialszym osobom jakie kiedykolwiek miałam okazję poznać, jest coraz lepiej. Długo miałam problemy z samookaleczaniem i nałogowo brałam tabletki nasenne czy przeciwbólowe. Teraz jest już lepiej. ^^

8. Nie lubię gdy ktoś za mnie płaci. Źle się z tym czuję. Brzuch zaczyna mnie boleć a palce swędzieć. Nie wiem czemu akurat palce. Tak było zawsze.

9. Mam wielu crush'ów ze sławnych osób i zmyślonych.
-Tom Felton (Draco Malfoy/ HP)
-Zayn Malik (1D)
-Andy Biersack (Black veil brides)
-Gerard Way (My Chemical Romans)
-Niall Horan (1D)
-Ashley Prudy (BVB)
-Christian Coma (BVB)
-Oliver Quinn (komiks Arrow)
-Bruce Wayn (Batman)
-Dick Grayson (Robin/ Nightwing)
-Shun (Bakugan)
-Ashton Irwin (5SOS)
-od niedawna Calum Hood (5SOS) to przez te wszystkie fanficki...
-Barry Allen ( komiks/serial Flash w obu go kocham)
-Peter Parker (Spiderman)
-Joker (Batman)
-David Tennant (Doctor who)
-Matt Smith (Doctor who)
To już chyba wszyscy<3

10. Przez moją rodzinę (oprócz taty i cioci) jestem brana za wariatkę. Uwielbiam ciężką muzykę z klasyków rocka jak i tych nowych zespołów. Słucham też metalu tak samo jak vocaloidów. Nie przesadzam. Mama mówi mi to za każdym razem prosto w twarz tak samo brat xD  kocham horrory i czasem faktycznie moje rysunki są makabryczne. Dlatego przestałam je pokazywać ludziom xD uwielbiam horrory, creepypasty, książki i wszystko inne co jest w tematyce makabrycznej.

11. Mimo mrocznej natury uwielbiam słodkie, urocze zwierzątka czy rzeczy. W moim pokoju jest wiele pluszaków, które są w jakiś sposób dla mnie ważne <3 Kocham też świat fantasy.

12. Jestem przez niektórych nazywana nerdem nie z powodu ocen a zainteresowania serialami i filmami o tematyce since fiction. Star warsy, star trek, gwiezdne wrota i oczywiście najważniejszy Doctor Who. Uwielbiam to że po dawno skończonym sezonie w nowych pojawiają się informacje o tym starym. Tak jak to że Doctor płakał na ostatniej części HP z powodu imienia córki Hermiony i Rona. To jest niesamowite jak w jednej nic (z pierwszego punktu widzenia) nie znaczącej rozmowy można się czegoś ciekawego dowiedzieć <3

13. Kocham bajkę Reksio. Jako dziecko zbierałam gry z tym właśnie pieskiem i nadal lubię w nie grać. Uwielbiałam też kręcika, a odcinki nadal mam na kasecie VHS. ^^

14. Nie lubię dzieci. Nie wiem czemu ale mnie obrzydzają, wkurwiają i mam ochotę je zatłuc. -.-

15. Jestem wielkim leniem. Nie wychodzę z pokoju jeśli nie jest to konieczne. (toaleta) Nie spalam energii więc nie jem a w moim pokoju zawsze jest butelka wody.

16. Jestem dumna z mojej bladej cery, jednak czasami jest to dość problematyczne zwłaszcza gdy chce się dobrać odpowiedni podkład czy puder. To bardzo trudne...

17. Moimi ulubionymi kolorami są czarny, niebieski, biały i szary. Jak również wszystkie zimne barwy.

18. Mimo natury marźlucha, uwielbiam zimę. Kocham tą porę roku, jest piękna i bardzo potrzebna. Kocham. kocham. kocham <3

19. Bardzo chciałabym mieć węża, jednak z powodu zimnych dłoni nie mogłabym go dotykać. ;-; Ogólnie jestem bardzo lubiana przez zwierzęta i nie ma takiego który by mnie nie lubił. Nie umiem zdecydować czy bardziej jestem kociarą czy psiarą jednak moim ulubionym zwierzęciem bezkonkurencyjne jest wilk.

20. Nienawidzę swojego charakter który bardzo często sprawia komuś przykrość;-;

Bardzo trudno było mi z niektórymi punktami ale było nawet zabawnie :p

Więęc nominuje:
Nikogo. xD ZUAAAAAAAA as fuck. Bayooo

Uh czej chwila jest sprawą nie mam ostatnio co czytać. Więc jak byście chcieli zareklamować swoje blogi albo kogoś kogo czytacie to śmiało. Chętnie przeczytam :* to już wszystko papa aniołki <3

czwartek, 4 sierpnia 2016

Rozdział 23 "List miłosny"

Edytowałam :*

Raven

 Pogłaskałam Bellę po głowie i westchnęłam. Jeśli znów uzależnieni się od eliksiru snu, to będzie nieciekawie...
Rozdrażniona blondyna już sama w sobie jest wkurzająca, ale po nałogowy spożywaniu tego dziadostwa? Tatusiu chce do ciebie... Eh, nie zrozumcie mnie źle, kocham ją, jest dla mnie jak siostra, łączy nas razem z Hawk'iem pakt krwi zawarty jeszcze w dzień naszego poznania się. Jednak naprawdę jej sposób bycia przy innych jest denerwujący. Nigdy nie wiadomo było kiedy zmienia twarz, przy rodzicach, służbie, gościach czy wilkach, a nawet tytanach. Nigdy nie mogło się przewidzieć jak będzie się zachowywać lub co powie. Często razem z bratem nazywaliśmy ją Enigmą. Zgarnęłam jej blond grzywkę na bok i przejechałam kciukiem po malutkiej różowej bliźnie przy linii włosów. Sama nie wiem kiedy ją zrobiła.
Zeszłam z łóżka dziewczyny i podeszłam do jej biurka, zgarnęłam długopis i kartkę i nabazgrałam kilka słówek ode mnie. Schowałam eliksiry do skrzynki razem z kartką. Spojrzała jeszcze raz na śpiącą dziewczynę i wyszłam z tej lodówy.
-Raven! -odwróciłam się w stronę Bestii podnosząc brew. Chłopak podrapał się po karku i dał mi kopertę. Kiedy wzięłam ją w dłonie, podszedł do mnie, pocałował mnie w policzek i odszedł do swojego pokoju. 
Okey... Pomińmy to, że uśmiechałam się jak głupia, policzki paliły mnie żywym ogniem, a gdzieś w głębi korytarza słychać było dźwięk pękające żarówki. Dotknęłam dłonią miejsca w którym jego usta dotknęły mojej skóry i przygryzłam wargę. To było coś innego niż do tej pory... Tamte pocałunki były namiętne, pełne pożądania, ale to... Całus był delikatny, jak dotyk skrzydłami motyla.  Westchnęłam i weszłam do swojego pokoju zdejmując szybko koszule i spodnie. Na bieliznę narzuciłam szlafrok i  otworzyłam kopertę, z której wypadła kartka i dwa zdjęcia. Podniosłam pierwsze zdjęcie na którym byłam razem z drużyną, a na drugim, ja i Bestia. Zdjęcie z podróży do Tokio. Wzięłam kartkę, która okazała się być listem.

Do Raven 
 Wiesz, nie zawsze się dobrze dogadywaliśmy, ale zawsze wiedziałem, że coś nas łączyło. Niejednokrotnie starałem się wywołać na twojej twarzy uśmiech i strasznie chciałem być tym, który zobaczy go pierwszy. 
 Jednak zostałem prześcignięty... Bolało jak diabli gdy, widziałem cię szczęśliwą z Melchiorem. Nawet nie wiesz jak żłuje, każdego złego słowa wpadającego z moich ust. 
Nie zdawałem sobie sprawy z siły tego uczucia, zanim nie trafiliśmy na Azarath, a ty miałaś wyjć za mąż za tego kretyna. Wtedy coś we mnie pękło. Zobaczyłem cię w sukni ślubnej  i żałowałem, że to on ma stać przy tobie na ołtarzu. 
 Pamiętam jak dałem ci tego kurczaka, widziałem go u ciebie, nadal go trzymasz. Nie masz się czego wstydzić, to słodkie. Cała, na swój dziwny, pokręcony sposób jesteś słodka, trochę mroczna, ale piękna. 
Proszę cię, wiem, że powinienem powiedzieć ci to twarzą w twarz, jednak nie umiem jeszcze normalnie spojrzeć ci w oczy, po uświadomieniu sobie moich uczyć do ciebie. No bardziej to Bella mi o tym powiedziała... Ale nie zmienia to faktu, że wiem co do ciebie czuję i proszę cię byś odpowiedziała na ten list gdy będziesz ich równie pewna co ja.  
Garfield.

Dotknęłam palcami policzka, po którym spływały łzy. Starłam je opuszkami i złożyłam kartkę na pół kładąc się na łóżku. Zgarnęłam kawałek pościeli i wtuliłam się w nią przecierając oczy. Co jakiś czas z półki spadały książki i różne papiery. Uśmiechnęłam się i patrząc na wielką kurę w rogu szafy zasnęłam. 



  Bella

Wstałam przeciągając się i zdjęłam z oczu opaskę i opatrunek, a z szafki nocnej zgarnęłam lusterko. Obejrzałam dokładnie oczy i ze smutkiem stwierdziłam, iż nie obejdzie się bez okularów przeciwsłonecznych. Przeczesałam włosy palcami i zrzuciłam z siebie narzutę strzelając mocno kośćmi. Ubrałam się i założyłam mój ulubiony kapelusz na głowę. Zbiegłam z piętra mieszkalnego do pokoju wspólnego po drodze mijając ziewającą Gwiazdkę, do której uśmiechnęłam się szeroko. Wpadłam szybko do pokoju wspólnego i usiadłam na krześle przy blacie, naprzeciwko mnie był już Richard, który smażył jajka.
-Skowronek na nogach?- wystawił pięć talerzy z czego szybko zaprzeczyłam i zabrałam z miski jabłko.
-Wychodzę dziś na spacer z Polaris.
Czarnowłosy pokiwał głową i odstawił talerz na miejsce.
-Robisz obiad jakby co, więc wróć przed 14 okey? -przytaknęłam i wgryzłam się w owoc. Zeszłam z krzesła i wyszłam z pokoju, po drodze przebijając piątkę z Cyborgiem. Weszłam do pokoju i od razu rzuciła mi się w oczy wielka, biała wilczyca śpiąca na łóżku. Zabrałam z szafy czarną, grubą smycz i kolczatkę. Podeszłam do łóżka i pogłaskałam zwierzę po łbie jednak ona się nie ruszyła, dalej leżała na wyrku i lekko prychała. Klepnęłam Polaris mocno w tyłek, a ta szybko podniosła się do siadu lekko warcząc. 
-Szkoda dnia na leżenie miśka. Idziemy zwiedzić miasto.
Odsunęłam zasłony z okien i otworzyłam je wpuszczając świeże powietrze. Wilczyca niechętnie zeskoczyła z łóżka i przeciągając się, podeszła do mnie kładąc się pod moimi stopami. Założyłam jej kolczatkę, która momentalnie zmieniła ją w psa. Wyglądała uroczo w mniejszej wersji. Zahaczyłam smycz o kółko i pogłaskałam ją. Szybko wyszłyśmy z wieży i skierowałyśmy się w stronę miasta. Pogoda była piękna ale i tak wolałabym, żeby padał śnieg. Ulice pięknie wyglądałyby w białym puchu, a budynki z oszronionymi szybami. Skierowałam się z Polaris do parku dalej wyobrażając sobie widok śnieżnego krajobrazu. Poprawiłam ciemne okulary na nosie, gdy nagle poczułam jak Polaris mocno mnie ciągnie za rękę. Krzyczałam za tym głupim zwierzakiem ile sił w płucach, a ludzie gapili się na mnie jak na kosmitę. Złapałam mój ulubiony kapelusz przytrzymując go by mi nie spadł i ciągnęłam ją w swoją stronę próbując ją zatrzymać. Kiedy miałam zamiar już puścić smycz poczułam mocne uderzenie, a w następnej sekundzie leżałam na ziemi obskakiwana przez to cholerstwo. Pisnęłam z powodu zderzenia się z ziemią. Spojrzałam na chłopaka który leżał naprzeciw mnie i klną cicho, westchnęłam. Lekko opalona karnacja, brązowe, wpadające delikatnie w szkarłat oczy przykryte gęstymi, czarnymi włosami z czerwonymi, nierównymi pasemkami, albo raczej refleksami. Czarne, sprane rurki z dziurami na kolanach, biała luźna koszulka z logiem bliżej nieokreślonym i skórzana kurtka. Obok mnie skakała Polaris, która lizała mi ręce i nogi. Był to ten sama chłopak co wczoraj w sklepie. Widziałam jak patrzy na moje czerwone kolano, które wylizywała suczka, wstał i podał mi dłoń, którą ja przyjęłam. Jego ręka była ciepła, duża z lekko szorstką skórą i nienaturalnie długimi palcami. Wyglądały jak kończyny pająka.
-Pan straszny gbur -zaśmiałam się i otrzepałam ubranie z kurzu.
-Blond chihuahua. -uśmiechnął się i poklepał moją głowę w kapeluszu. Czułam jak moje policzki się rumienią, oczy rozszerzają i już po chwili odwróciłam się na pięcie i odeszłam, nie chciałam patrzeć na ten jego uśmieszek. Podbiegł do mnie i odwrócił mnie do siebie za ramię.
-Może kawę? Ja stawiam - uśmiechał się do mnie zachęcająco, na co odwróciłam od niego wzrok i skupiłam go na dyszącym psie. Jej spojrzenie wręcz krzyczało "Nie! Nie wolno ci!" Na co tylko prychnęłam cicho i znów spojrzałam na chłopaka.
-Ale -zadarłam lekko głowę, bo z moim 1,70m na płaskich w porównaniu do jego, chyba z 1,90m było wręcz konieczne, i uśmiechnęłam się - wolę lody, shake'a? 
Przytaknął i podniósł smycz z ziemi, o której ja kompletnie zapomniałam, i podał mi ją.
Po około 10 minutach spaceru w miłej atmosferze doszliśmy do małej kawiarni. Usiedliśmy na kanapie, ja trochę dalej od niego, jednak on przewrócił oczami i przybliżył się znowu. Zabrałam ze stolika kartę, a drugą dałam chłopakowi na co cicho podziękował. Podeszła do nas białowłosa dziewczyna z prawie czarnymi oczami. W ręku miała mały notesik o który stukała długopisem. Miała delikatny, bardzo wymuszony uśmiech i lekko rozmazany tusz w zewnętrznym kąciku oka. Jej oczy były jeszcze lekko zaczerwienione i błyszczały się kiedy patrzyła na mnie.
-Dla mnie to co zwykle, a dla chihuahuy... -zajrzał mi przez ramię i zatrzymał wzrok na daniu, przy którym miałam palec- Truskawkowy shake. 
Dziewczyna kiwnęła głową i zakończyła pisanie mocno stukając o notesik. 
-Tak właściwie nadal nie znamy swojego imienia...- podeszła do nas białowłosa po kilku minutach i podała nam nasze zamówienia; kawę i shake'a. 
-Anabell, ale mów mi Bella.
-Ashton, a ta białowłosa przybłęda to Hope. -wskazał na dziewczynę, która nas obsługiwała.
 Rozmawialiśmy jeszcze długi czas. W końcu zobaczyłam, że na zegarze wybiła godzina 12 co znaczyło, że przegadaliśmy ze sobą praktycznie 5 godzin. 
-Musze już wracać. Dzięki za dzisiaj.
Wstałam razem z nim poprawiając bluzkę i wyciągając do niego dłoń jednak on zamiast jej uścisnąć znów położył mi ją na głowie, tym razem tarmosząc mi lekko włosy z uśmieszkiem. Przyciągnął mnie do swojego boku i objął ramieniem.
-Chyba nie myślałaś, że cię nie odprowadzę? -kiwnęłam głową na potwierdzenie i rozważałam ta opcje. Szybko jednak odsunęłam się od niego i zaprzeczyłam. Jeśli mnie odprowadzi pod wierzę zorientuje się, jeśli go gdzieś zaprowadzę, będzie mógł przyjść nieoczekiwanie.
-Ja nie idę do domu, idę do... Mojego brata...On... Ostatnio źle się czół i prosił, bym do niego zaszła. 
Wymyśliłam pierwsze co przyszło mi do głowy, Już odwracałam się z zamiarem odejścia, gdy chłopak znów przysunął mnie do siebie.
-Nie szkodzi. Naprawdę chętnie cię odprowadzę.
Walnęłam się delikatnie w czoło i obejrzałam dookoła. Myśl... Myśl...
"Przykro mi, wiesz jak mój brat reaguje, gdy cię obok mnie widzi. Wolę nie ryzykować, że znowu się pobijecie." Bingo kochana. Oderwałam wzrok od rudej dziewczyny wstającej od stołu i z udawanym zmartwieniem skierowałam swój wzrok na chłopaka.
-Wiesz naprawdę to doceniam ale...- odwróciłam lekko wzrok by być bardziej wiarygodna i zasłoniłam uśmieszek włosami- Mój braciszek jest nadopiekuńczy... Wiesz nie lubi gdy ktoś się obok mnie kreci i...i...
-Rozumiem. Uważaj na siebie. Ja zostanę trochę z Hope. Do zobaczenia.
 Szybko wyszłam z lokalu i skierowałam się w stronę wierzy. Myślałam trochę w drodze do domu o Ashu i Hope... Hope.
Hope, nie miało znaczyć przekazu, a imię. To był podpis...



  -Destiny! Znalazłam coś!- Candy zbiegła po schodach na dół akurat, gdy jej siostra zmieniała tabliczkę w drzwiach na "Otwarte". Niebieskowłosej od razu rzuciły się cienie pod oczami, blada cera oraz lekko przekrwione białka.
-Znów nie spałaś. -stwierdziła krótko dziewczyna i zabrała od siostry kartkę ze zdjęciem z kamer monitoringowych.
-Pracowałam nad tym. Na jednym z forum rozmawiali o tym, co wydarzyło się tu kilka miesięcy temu. Jakiś nastolatek z rozciętymi policzkami zaatakował grupkę nastolatków. -podała jej kolejne dwie kartki z raportem policyjnym. Różowowłosa najprawdopodobniej zhakowała sieć policyjną w poszukiwaniu tych informacji. -Poszperałam w internecie i znalazłam to...- przekazała kolejną kartkę papieru, tym razem był to zwykły rysunek chłopaka.
-Jakieś głupie historyjki nawiedzonych nastolatków. I co w tym takiego ciekawego? -niebieskowłosa nadal przeglądała kartki z informacjami. Co jakiś czas w oczy rzucały jej się zdania "Brutalne morderstwo", "Wycięty uśmiech", "Legenda o krwawym uśmiechu", "Zmasakrowane ciała", "Brakujące jelita porozwieszane na drzewie". Odchrząknęła i poprosiła siostrę ruchem dłoni o kolejną kartkę, jednak ta zanim ją jej podała lekko się zawahała. Destiny wyrwała kartkę z rąk dziewczyny i zaczęła szczegółowo oglądać zdjęcia z miejsca przestępstwa. Ofiara nr.1, Molly miała ranę po nożu na szyi, która widocznie była powiększana. Zamiast cienkiego otworu, w ciele była dziura o promieniu około dwóch centymetrów. Napastnik musiał mieć dużo siły, ponieważ by rana miała taka wielkość, nóż kuchenny do mięsa musiał być wepchnięty, aż po rączkę. Dalej była ofiara nr.2, Dean, poderżnięte gardło, wycięty nos i otworzony brzuch. W środku brakowało jelit, koszulka była całkowicie czerwona, choć wcześniej miała odcień błękitu. Pozostałe trzy ofiary wyglądały dużo gorzej. Poucinane palce, podcięte ścięgna i wycięte napisy na ciele. Ręka blond włosej dziewczyny była w okropnym stanie.Przypominała udziec kurczaka połączone z pałką, które małe dziecko nieudolnie próbowało oderwać. Kończyna trzymała się jedynie na stawie w łokciu, a mięso i skóra odsłaniały kość denatki. 
-I co w związku z tym? -oddała papiery siostrze, nie kupowała jakoś tej historyjki. Wyjęła z kieszeni bluzy paczkę papierosów i odpaliła jednego mocno się zaciągając.
-Zgadnij kto z nim walczył. -zza pleców wyciągnęła kolejne dwie kartki. Tym razem był to materiał z gazety i zdjęcie z wiadomości. Na zdjęciu była postać w granatowym kapturze odwracająca się od obiektywu, a druga, chłopak z na żelowanymi włosami i masce, on wyglądał jakby chciał odepchnąć od siebie reportera.
-Tytani? Tylko ta dwójka? Co z resztą? Zjadł ich potwór z Loch Ness? Bez przesady, chyba w to nie wierzysz?! -rzuciła papierami na kontuar i wyminęła siostrę. -Zajęłabyś się sprawą matki! Zapomniałaś co się jej stało?! Jak umarła na naszych oczach?! -nie panowała nad swoimi emocjami. Candy patrzyła na nią otwartymi w strachu oczami. Od dawna nie straciła nad sobą kontroli. Odrapywanie starych ran związanych z matką sprawiało, że Destiny traciła zimną krew. Candy spuściła głowę i przytaknęła lekko. Wyłamywała palce nie wiedząc jak się zachować więc szepnęła tylko "przepraszam" i wspięła się na górę, kiedy dzwonek ogłosił przyjście klienta, a jej bliźniaczka powitała gościa. 
 Candy rzuciła się na łóżko w swoim pokoju i warknęła w poduszkę wygłuszające dźwięk. Jak zwykle siostra nie brała jej na poważnie. Uważała, że jest jeszcze dzieckiem, chodź sama była od niej starsza o 7 minut. Rzuciła poduszką w pizze o ścianę prawie pozwalając lampę z lawą. Odetchnęła kilka razy głęboko i starła pojedyncze łzy, które wpłynęły z jej oczu. Był dopiero ranek, dziś jej siostra otwierała, po południu ona przejmowała sklep i go zamykała, podczas gdy  niebieskowłosa, zajmowała się papierami. Wieczorami  szukała informacji i wymyśliła nowe bronie które mogły by współgrać z chemikaliami Destiny. 
Ogarnęła pokój szklanym wzrokiem zaczesując włosy do tyłu i chwyciła do ręki laptop oklejony różnymi nalepkami. Było ich tak dużo, że nie było widać nawet loga firmy produkującej go. Uruchomiła przeglądarkę i zaczęła wyszukiwać w niej frazę "legendy". Ciekawiły ją historyjki, portale informacyjne, fora społeczne, a nawet blogi. Jednym słowem; desperacja. 
 Po czterech godzinach szukania znalazła tylko odnotowane wzrosty zniknięć dzieci, dużą ilość samobójstw a nawet brutalnych morderstw. Wszystko w przeciągu roku. Policja nie jest w stanie wytłumaczyć tych przestępstw. 
-Coś tu nie gra...-mruknęła pod nosem dziewczyna sprawdzając jeszcze raz 11 w pasku kartę przeglądarki. Jedno z brutalniejszych morderstw zostało dokonane w bardzo spokojnej dzielnicy obok kościoła. Otworzyła szybko szufladę biurka, mało co nie wywalając jej i z pośród papierów wyciągnęła mapę. Odsunęła laptop dalej na prawie krawędź łóżka i rozłożyła na jego szerokości papier. Na szafce nocnej zawsze miała notes i piórnik, z którego wyciągnęła długopis z Spongebobem i marker o zapachu arbuza. "Może jednak jestem dziecinna..." pomyślała i zaznaczyła dzielnice, w której doszło do starcia tajemniczego czarnowłosego i Tytanów. Potem naniosła na nią lokalizację porwanych dzieci, samobójstw i innych zabójstw. Wszystko wskazywało na to, że sprawcy nie oddalają się od wyznaczonej granicy. Nie łączy ich nic prócz tego zakresu. Długopisem zaznaczyła kółko, które składało wszystkie kropki w okrąg.
-Od Heartwar do Sunsetland jest jest 250 km. Od Heartwar do Hell's Kitchen tyle samo... Za to Heartwar do granic Jump City, tam gdzie dokonano morderstw, było tylko 230 km... 
Candy przetarła oczy i spojrzała jeszcze raz na mapę. Prawie w całym tym obszarze miały miejsca przestępstwa, ale nie na jednej z ulic... Coweelstreet.
-Candy! Twoja zmiana!-usłyszała głos siostry i natychmiast zerwała się z łóżka, po drodze wywalając się o próg i zbiegła na dół. Minęła na schodach Destiny i ustała za kontuarem z uśmiechem. 
 Odkąd była mała, uwielbiała muzykę, jej mama często śpiewała im i grała na gitarze, gdy dziewczynki nie mogły zasnąć. Wtedy zjawiała się ona, wcielenie dobroci serca i układała im na poczekaniu piosenki z 3 przypadkowych słów sióstr. Candy uwielbiała wracać do przeszłości tej miłej, gdy razem z mamą i siostrą chodziły do wesołego miasteczka i zajadały się watą cukrową. Przypominało jej to jak wspaniale było jej i jak bardzo kochała je ich rodzicielka, jednak gdy ona została zamordowana, Destiny unikała jej tematu. Różowa to rozumiała, było jej ciężko się z tym pogodzić, w końcu zostały same w wieku 13 lat. Gdy miały 14 lat, niebieska namówiła ją na lekcje dodatkowe, boks, karate. A nawet strzelnica po szkole. Wtedy, nieświadoma planu siostry Candy zgadzała się na to uważając, że tak chcę się pozbyć przykrych wspomnień. Z resztą, miały tylko siebie w sierocińcu i bała się, że przez jej odmowę, stracą dla siebie czas. Jednak po roku zgłosiła się do przybytku ich daleka "ciocia". Siwa staruszka, dawna znajoma ich matki. Okazało się, że tydzień przed śmiercią odwiedziła ją po raz pierwszy od wielu lat przekazując jej ostatnią wolę. Pieniądze, polisa na życie, oraz mały dom należą do jej córek, za to one, mają trafić do ostatniej bliskiej osoby Violet, Harriet Payn. Tak oto Alex i Sophie zamieniły się w Candy i Destiny Payn. 
-Ej ziemia do ślicznej, mam to sobie wziąć czy mi skasujesz? -zamrugała szybko oczami i spojrzała na rudawego chłopaka o dosyć opalonej skórze i ciepłych brązowych oczach. Uśmiechnęła się lekko rumieniąc i zabrała od niego album, cicho przepraszając.
-Nic nie szkodzi, ale na przyszłość uważaj bo cię okradną. Okey?-chłopak oparł się biodrem o kontuar i uśmiechnął się uwodzicielsko do dziewczyny, która pod wpływem jego spojrzenia, zarumieniła się jeszcze mocniej.
-Tak jasne. Dziękuję. 11 dolarów...-chłopak zapłacił i pochylił się nad ladą w stronę różowowłosej szepcząc jej do ucha "Roy", na co ona przełknęła głośno ślinę i odpowiedziała "Candy". Rudy odsunął się szybko od niej i odszedł od czerwonej kasjerki. Dziewczyna wypuściła ze świstem powietrze z ust.  Candy sama nie wiedziała, w którym momencie wstrzymała oddech. Może było to, gdy niechcący chłopak dotknął jej ręki płacąc, a może, gdy jego ciepły oddech muskał jej ucho szepcząc jej swoje imię. 
Różowowłsa wyjęła z lodówki na kontuarze zimny napój energetyczny i  przyłożyła go sobie do policzka. Mogłaby przysiąc, że usłyszała syk.

2654 słów XD jestem z siebie dumna
 \(*-*)/  Hmmmm dodaje ten rozdział nie edytowany ponieważ mam już sama dość czekania ;-; napisałam jeszcze nawet jeden i serio aż żal mi czekać (;----;) co do tak długiej nieobecności...NIE MAM KOMPUTERA ;-; Tak więc rozdział wygląda tak a nie inaczej... przykro mi za zwłokę mam nadzieję że brak kolorów i pogrubień czcionki nie utrudniło wam czytania... Bardzo przepraszam....nie mam pojęcia kiedy wrócę do domu i kiedy będzie komputer tak więc na razie będę pisać na zapas ^^ 
Kocham was aniołki <3 
Wasza Lily :*