poniedziałek, 15 grudnia 2014

Rozdział 4 Vinctus mens


Nightwing


 Opowiedziałem im wszystko, co się wtedy stało. Niestety nie pamiętam jak brzmiało to zaklęcie.

-Jest tylko jedno zaklęcie, które umożliwia zamknąć człowieka w umyśle. Vinctus mens*. Ma ono swoje plusy i minusy.- ręką nakazała nam iść za nią. Szliśmy tak aż do wielkich mahoniowych drzwi prowadzących do biblioteki. Arella nakazała nam usiąść na fotelach, a sama wzięła do ręki książkę i zaczęła szukać odpowiedniej strony.- Dokładnie 300 lat temu, Cesarz Cor Lupus** Roth, stworzył zaklęcie Vinctus mens. Miało za zadanie, stworzyć w swoim umyśle miejsce gdzie ma przebywać obiekt, dla którego nie ma miejsca we świecie. Ostatnim razem użył go Aeternus*** Roth, 149 lat temu.

-Słyszałam o nim. Aeternus musiał wygnać swą żonę. Proditio****. Została osądzona o zdradę i próbę zabójstwa Cesarza. - wypowiedziała się Kori.

-Tak moja droga. Proditio była jednak Cesarzową i nie mogła być wygnana. Jej postawa zabolała Aeternusa, ale pomimo to ją kochał. Nie mógł się z nią rozstać. Niektórzy mówią że był pod wpływem czarnej magii, a niektórzy że był ślepo zakochany. Cesarz użył zaklęcia Vinctus mens by została z nim na wieki, Niestety. Może i był silny ale... przegrał walkę o życie. Dwa umysły w jednym ciele, to niemożliwe. Tak się kończy jego panowanie. Był młody, miał dopiero 32 lata. Jego następca został młody Roth. Jego jedyny syn Ruler***** Roth.- słuchałem tej historii i stałem jak sparaliżowany. Jak ona, najbardziej rozgarnięta z Tytanów, mogła do tego dopuścić?!- Jest jeszcze jedna sprawa...- spojrzeliśmy na nią wszyscy. Z strachem i bezsilnością.- Tylko ona sama może zdjąć te zaklęcie, ale teraz jest pod wpływem śpiączki regenerującej. Sądząc po ilości utraconej krwi, będzie nieprzytomna 2-3 dni. Księżniczko Bello-zwróciła się do blondynki.- twe zadanie to czuwanie przy mej córce. Zrobisz to lepiej niż niejeden strażnik.

-Oczywiście Królowo.- Bella skłoniła się i wyszła z biblioteki. Arella westchnęła ciężko i odłożyła książkę na półkę.

-Nie chciałam mówić o tym naszej Belli, ale szanse na jej wybudzenie są marne.-Kori była blisko zemdlenia, Cyborg patrzył się z niedowierzaniem na matkę Rachel, Bestia zbladł, a ja zacząłem klnąć na swoją głupotę. Jak mogłem pozwolić na takie coś?! Nie nadaje się na lidera!-Dick, nadajesz się na niego świetnie, ale moja córka po prostu od małego miała durne pomysły, jeszcze w połączeniu z Bellą... Zamek miał się na baczności całe dnie. Uwielbiały robić psikusy, niestety to się zmieniło kiedy przez śmiech zaczęła niszczyć rzeczy. Musiała się przystopować, ograniczyć... zmienić.

-Zaraz, zaraz, zaraz... Raven się kiedyś śmiała... wiesz tak, że usta ma jak w półokręgu, a z gardła wydobywa się dźwięk "Hahaha"?- zapytał zdziwiony Bestia.

-No wie pani mniej więcej tak to by wyglądało.-Cyborg wygiął usta w uśmiech, a z jego gardła zaczął wydobywać się śmiech.

-Nie rozumiem, czemu was to tak dziwi? Moja córka kochała się śmiać, aż do tego nieszczęsnego dnia. Wszystko się w tedy zmieniło.-Arella podeszła do jednego, z regałów i wyciągnęła wielką książkę. Podała nam ją, a ja zauważyłem że jest to album.-Możecie pooglądać, gdy będziecie chcieli o coś zapytać to kierujcie się do Belli, jest ona w pokoju Rachel. Ja pójdę wszystko przemyśleć, z tego całego zamieszania Rachel nie była nawet na naradzie. Ehhh...

I wyszła, zostawiając nas w niemałym szoku. Zebraliśmy się wszyscy i zaczęliśmy oglądać zdjęcia...

Bella


Gdy wyszłam z biblioteki skierowałam się do pokoju Raven. Leżała tam. Nieruchomo. Bez żadnego znaku życia. Usiadłam na jednym z foteli, obok jej łóżka i zaczęłam śpiewać. wiedziałam jak zawsze to lubiła.


-Let's talk this over. It's not like we're dead. Was it something I did? Was it something you said? Don't leave me hanging In a city so dead. Held up so high On such a breakable thread You were all the things. I thought I knew And I thought we could be. You were everything, everything that I wanted. We were meant to be, supposed to be, but we lost it.All the memories so close to me just fade away. All this time you were pretending. So much for my happy ending.******


Uwielbiałam dla niej śpiewać, a ona uwielbiała słuchać mojego głosu. Zawsze mi to mówiła. Kochałam ją jak siostrę, której nigdy nie miałam. Zawsze byłyśmy razem, na zawsze.A teraz?Ona tu leży i się regeneruje, ja czekam i pilnuje. Ehhh... ,,Przyjaciele - jedna dusza w dwóch ciałach" Ona ma odwrotnie. Ma jedno ciało i dwie dusze. ,,Kwiaty nie zakwitną bez ciepła słońca. Ludzie nie mogą stać się ludźmi bez ciepła przyjaźni" . Tak jest wiele mądrych, wzruszających i jednocześnie fałszywych myśli ludzi, o przyjaźni. Jednak te dwa naprawdę są szczere. Prawdziwe jak sama przyjaźń i nienawiść. Dwa tak bardzo silne odczucia. Niektórzy pewnie powiedzieli by że to miłość jest silniejsza, ale to nie prawda. Przyjaciele są, znikają i wracają z wieloma nowymi zmianami które możemy nie tolerować ale i tak się przyjaźnimy. Natomiast miłość chodź nie wiem jak prawdziwa by była, może się skończyć, rozsypać jak domek z kart, roztopić jak płatek śniegu w ogniu. Przecież to dlatego gdy miałaś kolejną kłótnie z chłopakiem, uciekasz do prawdziwych przyjaciół. Gdy cię zdradził, zerwał... To przyjaciel jest twoją oporą, by nie ześwirować w tym świecie. Nie musi wcale obiecać ci niemożliwego, wystarczy że weźmie cię w ramiona i nie pozwoli nigdzie iść, bo to właśnie przy nim nic ci nie grozi. Czasem wystarczy brak uśmiechu na twojej twarzy a on ma ochotę zabrać tonę twoich smutków, na swoje barki. Moje rozmyślenia przerwało pukanie do okna. Za nim na parapecie siedział czarny kruk. Podeszłam do okna i otworzyłam je, ptak wleciał do pokoju i skierował się na moje poprzednie miejsce, przy Raven. Usiadł na fotelu i zmienił się w chłopaka o czarnych,, sięgających żuchwy włosach z przodu, a z tyłu miał je zapięte w krótki kucyk .


-Lepiej jej?-zapytał chłopak, przyglądając jej się. Wiedziałam jak jest z nią zżyty, zresztą tak samo jak ja i Polaris. Uśmiechnęłam się do niego i spojrzałam mu, w te czerwone oczy.


-Nie jedno przeszła, by się teraz tak poddać. Pamiętaj, to jest nasza Raven. Ona nigdy się nie poddaje Korbier.


-Tak wiem... Przez to swoje niepokonanie i pewność siebie niedługo ją stracimy. Jeszcze te misje...-dłuższą chwile nie odzywałam się, by dać mu nacieszyć wzrok fioletowowłosą. Siedział, i się jej przypatrywał.-Zaśpiewaj coś, ona tak to lubi...-uśmiechnęłam się i zaczęłam śpiewać.


-Love that once hung on the wall Used to mean something But now it means nothing The echoes are gone in the hall But I still remember The pain of December Oh, there isn’t one thing left you could say I’m sorry it's too late I’m breaking free from these memories Gotta let it go, just let it go I’ve said goodbye set it all on fire Gotta let it go, just let it go ooo ooo*******


-Zawsze dołowałaś mnie tymi tekstami. Ale jej zawsze...






-To się podobało? Nie wiem czemu lubiła takie piosenki.- podniosłam rękę na wysokość szyi i zaczęłam materializować pestki słonecznika. W mojej ręce zzaczęło się paliś małe turkusowe światełko. Po chwili w mojej ręce leżało opakowanie z przysmakiem. Podałam mu opakowanie i po chwili zajadaliśmy pysznymi pestkami

...

 Szedłem przez ulicę Jump City do mojego mieszkania. Było już ciemno, gdzieś koło 20. Otworzyłem drzwi i go ujrzałem. Stał jak gdyby, nigdy nic koło lustra, a poświata księżyca oświetlała część jego metalowej maski.
-Małe opóźnienie, Ash? Miałeś być pół godziny temu.-wpatrywałem się w niego jak zahipnotyzowany. Jak to możliwe, że on tu jest?! Przecież on powinien nie żyć!
-Czego tu?!-warknąłem, a on zaśmiał się cicho.
-Oj mój drogi, ładnie to tak na Mistrza warczeć...Red X?  





*Vinctus mens- Więzień umysłu. Łac.
**Cor Lupus-Wilcze serce. Łac.
*** Aeternus- Wieczny. Łac.
**** Proditio- Zdrada. Łac.
***** Ruler- Władczy. Ang.
****** Avril Lavinge- My happy ending
******* Avril Lavinge- Let me go feat. Chad Kroeger



wtorek, 2 grudnia 2014

Rozdział 3 Something lately drives me crazy Has to do with how you make me...

Hej wpadłam na taki pomysł by zamiast wklejać zdjęć po prostu dam wam linka;) Zdjęcia zajmują sporo miejsca i są mniej wygodne gdyż przez nie tracę wątki.

Raven

 Osiadłam z Hawk'iem na czarno brązowych fotelach w stylu francuskim. Chłopak poprawił włosy jednym ruchem ręki i odsłonił przede mną swoje piękne, niebieskie niczym dziki sztorm, oczy, pokazując w ten sposób że słucha mnie uważnie. Wzięłam dwa głębokie wdechy i już chciałam to z siebie wyrzucić gdy nagle...
-Tu jesteś Rachel. Wszędzie cię szukałam, już prawie 17. Mam nadzieje, że powiadomiłaś naszych gości o porach posiłków? Nie chcemy przecież, by się nam spóźnili i Piegus musiał się tak wysilać. Mam nadzieje, że wybrałaś już suknie, przecież to najważniejszy element. Nie licząc twojej i jego obecności.-zaśmiała się Arella- To by była katastrofa, gdyby okazało się że nie chcesz wyjść za niego za mąż.-a co by było gdybym ci to powiedziała prosto w twarz?!,,Arello nie mam zamiaru wychodzić za mąż za tego idiotę!''  Wywołała bym wojnę! Zaprzeczyłam tylko głową, a matka wciągnęła powietrze.- Jak to ,,Nie''?! Jak mogłaś tego nie zrobić?! Nie zależy ci na twoim ślubie?!
-Brawo za szybkie myślenie! Tak naprawdę, nie chciałam , nie chce i chcieć nie będę!-Arella poprawiła sobie czarne jedwabne rękawiczki i wygładziła materiał sukni  . Piękna biała suknia z czarnymi różami na górze. Przepasana czarnym paskiem z tiulem na dole. Do tego czarne rękawiczki i czarne, niskie obcasy. Fioletowe włosy miała związane w piękny dbały kok, a na głowie dumna korona. Arella prezentowała się niczym wzorowa królowa. Piękna, wytworna, szlachetna, uprzejma i mądra. Machnęła ręką i zza drzwi wyszło pięć kobiet. Trzy z nich miało zakres wieku od 40-45, a ostatnie miały 20 może 30 lat.
-To są najlepsze krawcowe w całym Azarath. Uszyją ci godną suknie na twój ślub.-po tych słowach kobiety zbliżyły się do mnie i zaczęły wyliczać miary, patrzeć w jakim odcieniu bieli będę się najlepiej prezentować i tak dalej. Hawk siedział za to na fotelu i mało nie pękał ze śmiechu, gdy te idiotki traktują mnie jak jakąś laleczkę voodoo. W końcu po 4 godzinach brania miary i pobierania krwi z mojego organizmu, moja suknia była gotowa. Jeszcze tylko dobraliśmy buty,  biżuterię i bukiet. Założyłam wszystko i efekt był piękny, niesamowity i niemożliwe było że to ja! Drzwi się powoli uchyliły, a wyszła zza nich Gwiazdka, gdy mnie zobaczyła zrzedła jej mina.
-Przy- przyjaciółko Raven ... c-czy ty zamie-erzasz...-Nie dałam jej się dalej jąkać. Oparłam ręce na umywalce i spojrzałam w lustro (Raven żeby się przebrać poszła do łazienki ;) pod.Aut.)
-Tak Gwiazdko... Zmierzam...-słowo te nie przechodziło mi przez gardło. Poczułam wielką gule w gardle i ucisk w klatce piersiowej. Star podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu.
-Pięknie wyglądasz. Kim jest twój wybraniec?-tego się spodziewałam. myślałam raczej że to nastąpi później i dadzą mi czas na to jak im to powiedzieć.
-Draco... Ale Gwiazdeczko ja muszę wam coś powiedzieć... czy możesz zebrać wszystkich w moim pokoju?-zapytałam z nadzieją w głosie a ona tylko pokiwała głową. Wyszła a ja zostałam sama. Ściągnęłam welon, biżuterie oraz diadem i jeszcze raz spojrzałam na moją twarz. Wiele się zmieniłam odkąd pokonałam Trygona. Moje fiołkowe oczy są bardziej wypoczęte, gdyż nie śnią mi się już koszmary, zapuściłam włosy, co było chyba dobrym pomysłem. Moje rysy twarzy się wyostrzyły. W końcu mam już 19 lat. Za to inni też się zmienili... taki na przykład Dick. Kiedyś Robin dziś Nightwing, ale i tak wszyscy mu mówią Robin, bo nie umieją się przerzucić. Przestał używać żelu do włosów, jego rysy twarzy przybrały męskich kształtów, a do tego pozwolił nam chodzić po wierzy w zwykłych ciuchach. Sam nie zdejmuje maski, ale to i tak sporo. Inni nie wiedzą dlaczego Dick ma taką obsesje na jej punkcie ale ja wiem.




Bestia


Gwiazdka powiedziała nam że Raven, chce nam coś powiedzieć. Znowu! Po kilku minutach drzwi się otworzyły a z nich wyłoniła się Raven. Byłą ubrana w ...SUKNIE ŚLUBNĄ?! NIBY CZEM... oooo...

-No więc Rea chciała wam coś ... ważnego powiedzieć...- nie wiadomo skąd znalazła się tu Bella. Spojrzała na nią zachęcająco a ta tylko westchnęła.

-Tak więc... Ja wychodzę za mąż...

-Zaraz! CO?! Jak to wychodzisz za mąż?!-zacząłem panikować. Co ona sobie myślała?! że jak powie nam w ostatniej chwili, to coś się zmieni?!

-To było już ustalone kiedy miałam 10 lat...

-Nie można jakoś tego odwołać?-zapytał z nadzieją Cyborg. Chyba tak samo jak ja nie wyobrażał sobie Raven na ślubnym kobiercu.

-Victor jak każda arystokratka Rea nie ma wpływu na to z kim będzie żyć, chyba że rodzice są tacy dobrzy że dają ci wolną wole, ale tą umowę zawarł Trygon a ona nie miał nawet prawa decydować o jej małżeństwie jako że nie udzieliła im go matka Rochelle. W tym przypadku Arella jest prze szczęśliwa z tego powodu.

- Something lately drives me crazy... Hahahaha*-Robin zadrżał na słowa Raven. Nikt nie wiedział o co chodzi. Nawet Bella wpatrywała się w Raven. To co powiedziała może nie byłoby takie straszne gdyby nie to jak je powiedziała. Głos był męski i zachrypnięty, wręcz gardłowy. Mówiła to jakby z tego drwiła. Jeszcze ten śmiech... Nagle Raven się zachwiała a ja jako że byłem najbliżej uchwyciłem jej bezwładne ciało. Była zimna i nienaturalnie wręcz sina.

-O moje Norny! Rea! Czy ona oddycha?!- panikowała Bella. Kori (StarFire) ledwo stała na nogach, a Cybuś wyłupił na to oczy.

-Nie mogę uwierzyć że nic z nim nie zrobiła! Miała go tam trzymać tydzień! Nie więcej! Ale czy ktoś mnie tu kiedyś słucha?! Nie!-Nightwing zaczął krzyczeć, ale nagle coś mi zaświtało! On coś wie!

-Stary co jej jest?! Ty coś wiesz!-krzyczałem kiedy czekałem na Belle która poszła zawiadomić Arelle.

-A to że jej ciało to jedno wielkie więzienie dla psychopaty z nożem! Tyle wiem! Nie mam pojęcia jakiego zaklęcia użyła! Powiedziała tylko że ma sposób jak go zamknąć i BUM! Miała go trzymać tydzień i w ten tydzień znaleźć miejsce do jego zamknięcia! Ale ona jak to ona, wszystko po swojemu!

-Co się stało z moją Rachel?! O Azarath! Ona jest sina!- matka Raven zaczęła przy niej czarować. Z jej rąk pojawił się biało niebieski obłoczek mocy. Po chwili z sinej skóry zrobiła się szaro blada.-Już lepiej... to tylko brak krwi. Ale jedno mnie nie pokoi. Ona nie ma żadnych ran z których mogła by uciec krew, a swój umysł tak dobrze chroni że nie mogłam się dowiedzieć dlaczego się wykrwawia.- Arelli ulżyło ale też dalej się niepokoiła. Widać to było w jej oczach.- Czy ktoś wie dlaczego tak się stało?-zwróciła się do nas znad ciała córki, a wszyscy spojrzeliśmy na Dicka. On westchnął i usiadł na łóżku.

-Ehh... to była misja przez którą ja i Raven mieliśmy na was żal że nam nie pomogliście... Po ostatniej mieliście zepsute komunikatory i poszliście do pizzeri, a ja i Raven zostaliśmy w wieży, ja naprawiałem a ona medytowała. Nagle zawył alarm... w sklepie był wariat z nożem. Miał bladą twarz i blizny jak Joker, do tego jego ubranie było całe we krwi. Był bardzo szybki, unikał moich tak samo jak i Raven ciosów.Miał tylko nóż a było ciężko jak ze Slead'em. Wtedy Raven wpadła na pomysł aby zamknąć go w swoim umyśle...


* Simon Curtis - Super Psycho Love-Coś ostatnio doprowadza mnie do szaleństwa

niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 2 Bella Neve

Bestia

 Nie podobał mi się ten cały Dracon. Coś mi w nim nie pasowało, w dodatku te gatki o jego umowie z Trygonem. Raven musi trzymać się od niego z daleka. 
-Gdzie Arella?-głos Raven wyrwał mnie z zamyślenia. A tak właściwie czemu mówi jej po imieniu?
-Królowej jeszcze niema księżniczko Rachel. Ale mówiła byś poszła do swojej komnaty tam czeka na ciebie panienka Bella. Królowa, mówiła także byś o 19:00 poszła na naradę.-  powiedział młodszy ze strażników i ukłonił się nisko. Raven na to skinęła głową i udała się na górę, zatrzymała się w połowie drogi i spojrzała na nas. 
-Idziecie? Czy zamierzacie tak tu stać?-jak na komendę wszyscy ruszyli za nią. Przystanęliśmy a ona pokazała nam pokoje.-Tu jest mój pokój, na przeciwko Gwiazdki, zaraz obok niej Robina, obok mojego Cyborga i na końcu Bestii. Możecie wejść i się zapoznać, każdy pokój ma łazienkę z pełnym wyposażeniem. Jedna uwaga. U nas, zamiast pryszniców i wanny, są takie jakby gorące baseny. Tak więc nie schodźcie za głęboko i nie nurkujcie w nich. Śniadania są o 7:30, obiady o 14:00, a kolacje o 20:00, jeśli się spóźnicie posiłek poda wam mój skrzat, Piegus. To na tyle żegnam.-Raven odwróciła się w stronę drzwi i weszła do swojego pokoju. Po chwili wszyscy to uczynili. Mój pokój, a raczej sypialnia była w jakimś starym stylu.

Łazienka  była wielka, z dużym basenikiem, miała też na oknie mozajkę  przedstawiającą syrenę na kamieniu.

Miała wiele kranów z zapachami. Jaśminowy, różany, kokosowy, cytrynowy, mleczny, migdałowy, jagodowy, truskawkowy,mango, cynamonowy i pomarańczowy. Wróciłem do sypialni i powaliłem się na wielkie chyba czteroosobowe łoże i zasnąłem.

Raven

 Gdy wytłumaczyłam im wszystko co powinni wiedzieć, skierowałam się do mojego pokoju w bardzo mrocznych klimatach.
Na łóżku zastałam wysoką blondynką z niebieskimi, niczym lód oczami. Miał bardzo jasne włosy zlewające się z cerą, jedynym wyjątkiem było jedne, niebieskie pasemko na grzywce.
Ubrana w białą suknię z niebieskim stanem.
Na głowie miała diadem, przedstawiający jej wysokie urodzenie. Był wykonany ze złota i wysadzany czystymi brylantami, oraz niebieskimi kamieniami szlachetnymi.

-Rae! Kochana, tak mi przykro.-widziałam w jej oczach smutek. Obie go nie za bardzo lubiłyśmy. Bella Neve. Moja najlepsza przyjaciółka. Jedyna której powierzałam moje smutki, zmartwienia, sekrety, sny oraz marzenia. Ona umiała do mnie dotrzeć.-O mamuniu, co ty masz na sobie? Jazda się przebierać!-wepchała mnie za drzwi i rzuciła mi jeszcze jakąś sukienkę i zamknęła drzwi. Moja łazienka od innych różniła się  tylko tym że zamiast syreny miałam delfinami.
Nalałam szybko cytrynowego olejku, a kiedy woda nalała się po brzegi weszłam i zaczęłam się porządnie namydlać. Po paru minutach przepłukałam się i wytarłam ręcznikiem. Wysuszyłam włosy i spięłam w koka.
Nałożyłam sukienkę, rajstopy, dobrałam biżuterię i buty.
Wyszłam gotowa i ujrzałam Bellę w całkiem innej sukience. Na niej wszystko wygląda pięknie.
Buty miała podobne lecz niebieskie i na troszeczkę mniejszym obcasie. Ale całość prezentowała się pięknie.
Mojego diademu nie zakładałam, nigdy go nie lubiłam. Cóż pewnie znów będę mieć kłopoty ale co tam.
-Arella, znów będzie wściekła. Naprawdę cię nie rozumiem. Czy ty naprawdę lubisz słuchać jej wywodów na temat tych cech księżniczek? Ja po pierwszym zaczęłam krzyczeć:Okey! Okey! Będę go nosiła!
-Skończ! Nie nie lubię, ale też nie lubię go nosić. A teraz chodź muszę cię przedstawić.
 Weszłam do głowy Robina i zaczęłam konwersacje.
-[Robin zwołaj wszystkich do siebie!]
-[O co chodzi?]- zapytał podejrzliwie.
-[Czy ty mi nie ufasz?]-rozłączyłam się i otworzyłam okno by trochę tu przewietrzyć. Złapałam Bellę za rękę i popędziłam d Robina. Miał taki sam pokój jak wszyscy mężczyźni. Otworzyłąm drzwi i wparowałam wciągając tam, dalej lekko oszołomioną Bell.
-No więc to jest Anabella Neve. Moja przyjaciółka z dzieciństwa. A to Bestia, Gwiazdka, Robin i Cyborg.
-Cześć. Możecie mi mówić Bella.-zakończyła mówić miłym, obrzydliwie, słodkim uśmiechem.-Emm Gwiazdko mam nadzieje że masz coś na zmianę? Jakieś sukienki?-mina Star mówiła sama za siebie. No trudno.
-Bell daj jej jedną z moich sukienek.
-Ale Raven wiesz nie to że nie jestem ci wdzięczna... ale mamy inne gusty modowe i ...-zaczęła się plątać i jąkać.
-Spokojnie dam ci sukienkę od Dracona. Nie jest w moim guście, więc może w twoim.
-Emm Rea... słuchaj ale chodzi ci o tę czerwoną?-zapytała, a ja wiedziałam o co jej chodzi. Zaśmiałam się na to, ale fakt Robin może dostać krwotoku. A niech tam. Raz się żyje.Przytaknęłam jej a ona machnęła na Star ręką. Po chwili stała przed nami w czerwonej sukience z głębokim rozcięciem na udzie i jednym długim rękawie. Była bardzo obcisłą.
Jak przewidziałam Rob mało nie padł trupem, jak ją ujrzał.
-Za to chłopcy muszą włożyć to...-moją mocą przyniosłam im trzy garnitury, 
Dla Robina:
Dla Bestii:
Dla Cyborga:
-Macie się w to przebrać i bez dyskusji na ten temat, bo użyje przemocy.
-Yhmmmm...tak ona mówi poważnie tak więc bez dyskusji.  A właśnie Rea muszę ci kogoś przedstawić. Ale to później. *szepcze* I załóż diadem!-ja tylko bezgłośnie poruszyłam ustami na ,,Nie".
-Dobra wy się przebieżcie a ja idę pogadać z Hawk'iem. Cześć.
 Szłam korytarzem aż do biblioteki, wiedziałam że tam będzie. Uwielbia tam przebywać tak samo jak ja.-Hawk? Jesteś?-żadnej odpowiedzi.-No cóż niema go, to ja te kakałko muszę wypić sama.-udałam smutny ton, ale nie minęła sekunda a usłyszałam jastrzębi skrzek.
-O ty mendo, ty nie masz kakałka...-fochnął się i odwrócił twarz w prawo.
-O Azarath, największy twój wojownik focha się za kakao... No ale mniejsza Muszę ci coś powiedzieć...
_________________________________________________________________________________
I tym kończymy 2 rozdział. :D